sobota, 15 października 2011

Łatwiej w życiu

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. (J 15,1-8)

Podobno ładni mają łatwiej w życiu. Ale ta podzielana przez wielu reguła chyba się nie zawsze sprawdza. Święta Teresa od Jezusa, zwana również Teresą z Avila lub Teresą Wielką była ładna. Ale wcale w życiu łatwo nie miała.

Sporo już w młodości chorowała. Ale choroba jej nie zniszczyła, lecz pogłębiła w Teresie życie wewnętrzne. Ktoś napisał: „Poznała znikomość świata i nauczyła się rozumieć cierpienia innych. Właśnie w długich godzinach samotności i cierpienia zaczęło się jej życie mistyczne i zjednoczenie z Bogiem”.

Kiedy została karmelitanką, odkryła w zakonie wielkie rozluźnienie. Jak można przeczytać w jednym z życiorysów Teresy: „Siostry prowadziły życie na wzór wielkich pań. Przyjmowały wizyty, a ich rozmowy były dalekie od ducha Ewangelii”.

Teresa, nastawiona początkowo wyłącznie na uświęcanie samej siebie, zrozumiała, że jej misją jest uświęcenie także współsióstr. Zabrała się za reformowanie zakonu.

Nie wzbudziła tym powszechnego entuzjazmu. Wiele karmelitanek nie zamierzało rezygnować z dotychczasowego wygodnego życia. Teresa znalazła się w areszcie domowym. Nasyłano na nią ważne figury, a nawet odwołano się do ówczesnych służb specjalnych, czyli inkwizycji.

A jednak odniosła sukces. Dzięki sobie? Nie. Dzięki temu, że trwała Jezusie. Była mistyczką i wizjonerką, a jednocześnie osobą bardzo rzeczową i praktyczną. I jak mówili ci, którzy ją znali – „opętańczo piękną”. A generalnie była zwyczajnie – świętą.

Komentarz dla Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz