"Bojowaniem jest życie człowieka na ziemi" - skonstatował Hiob. Dziś znawcy ludzkiej egzystencji mówią prościej: "Życie to nieustanna walka". Dlatego trzeba być w nieustannej mobilizacji. W gotowości nie tylko do odparcia ataku, ale także do tego, by samemu zaatakować. I bić, tłuc, dążyć do zwycięstwa, do pokonania przeciwnika (czy raczej wroga?).
Ale przecież nie da się bez przerwy walczyć. Nawet najdłuższa wojna kiedyś się kończy. Ale nawet w jej trakcie walka nie trwa nieustannie. Są przerwy. Walczące ze sobą strony ogłaszają rozejm. Czyli zawieszenie broni. "Po zawarciu rozejmu strony, które go zawarły nadal pozostają w stanie wojny, przy czym jest to tylko stan formalny" - podpowiada główne źródło wiedzy współczesnego inteligenta, czyli Wikipedia.
Do zawarcia rozejmu potrzebna jest zgoda wszystkich walczących stron. A co zrobić, gdy jedna strona jest już zmęczona walką, a inne nie? Kapitulować?
Czy da się zawrzeć rozejm z życiem? Ze współczesnym światem? Jak namówić, aby dały chwilę oddechu, po której na nowo podejmie się walkę?
Ale to nie wszystko. Bo rozejm ma też drugą stronę. Daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Rozleniwia i osłabia czujność. A chętnych do jego złamania nie brakuje...
Nie mówiąc już o tym, że sam rozejm może się okazać stronniczy. Może w ukryciu sprzyjać jednej ze stron. Więc trzeba uważać z bezgranicznym ufaniem rozejmowi. Nawet jeżeli uda się do niego doprowadzić, to i tak trzeba mieć na niego oko. Szeroko otwarte ;-)
poniedziałek, 24 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz