poniedziałek, 31 października 2011

Kwestia wrażliwości

Istnieje hipoteza, że kapłani w starożytnym Egipcie wierzyli w jedynego Boga. Z nikim się jednak tą wiarą nie dzielili, lecz strzegli jej zazdrośnie. Dla gawiedzi (szeroko pojętej, bo miałby w nią być wliczany nawet faraon i jego ekipa) natomiast wymyślili całą religię, pełną atrakcyjnych bogów na rozmaite okazje i potrzeby.

Przypomniało mi się tow związku z pewną konstatacją dotyczącą wrażliwości religijnej i jej dużego zróżnicowania u poszczególnych ludzi. Ktoś mi zwrócił uwagę, że w Kościele katolickim chrzcimy ludzi nie znając zupełnie ich wrażliwości religijnej, a więc także ich potrzeb, oczekiwań i możliwości życia zgodnie z tym, co się popularnie jako katolicyzm określa.

Potem się okazuje, że wśród ochrzczonych katolików znajdują się na przykład tacy, którzy wrażliwość religijną mają niewielką i płytką. Taką, która słabo rozróżnia między wiarą a ideologią. Taką, która sytuuje się na poziomie identyfikacji z grupą, jest bardziej potrzebą przynależności, zaciągania się pod jakiś sztandar. Co jako Kościół mamy wobec nich począć? Co z nimi robić, skoro bardziej niż zbawienia szukają możliwości manifestowania? Skoro bardziej pragną funkcjonować w jakimś rytuale, obrzędzie niż tęsknią do spotkania Boga?

Czy wrażliwość religijna, religijność sama, jako cecha człowieka, jest czymś wrodzonym i praktycznie niezmienialnym czy też da się ją kształtować, a więc i pogłębiać? A jeśli tak, to jak to robić? Nie pamiętam, aby mnie ktoś kiedykolwiek uczył rozbudzania w ludziach potrzeb religijnych, cyzelowania ich wrażliwości religijnej. Chodzi mi tu nie o kształtowania sumienia, ale jakby o coś krok wcześniej. O jakieś sprawdzone sposoby, które pozwoliłby pomóc wielu ludziom przekroczyć linię między "światopoglądem", czyli identyfikowaniem się z pewnym zestawem idei, a realną wiarą rozumianą po chrześcijańsku, katolicku, jako odpowiedź dawaną Bogu...

Mam wrażanie, że niejednokrotnie wybieramy drogę trochę podobną do tej hipotetycznie stosowanej przez egipskich kapłanów, usiłując przykroić jakieś pseudochrześcijaństwo dopasowane do ich potrzeb i... no właśnie, czy możliwości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz