sobota, 1 października 2011

Małe

W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?»

On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:

«Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim». (Mt 18,1-4)


Ludzie często lekceważą to, co małe. Małość rzadko jest w cenie. Imponuje i budzi podziw to, co wielkie, ogromne, potężne. To co małe bywa nawet pogardzane i wyśmiewane.

Również w kwestiach wiary, religii, niejednokrotnie wolimy interesować się tym, co wielkie. Chcemy wielkich dzieł. Wielkich dokonań. Wielkich poświęceń. Wielkich ofiar. Wielkich świętych.

Tymczasem święta Teresa od Dzieciątka Jezus, którą dzisiaj wspominamy, odkryła zupełnie inną drogę dla chrześcijanina. Małą drogę. Drogę dziecięctwa duchowego.

Jak ktoś napisał w Internecie: „Z całkowitą i zupełnie naturalną ufnością dziecka, które czuje, że się je kocha i zawsze wybacza wszelkie popełnione błędy, Teresa pójdzie naprzód swoją "małą drogą ufności i miłości", bez zatruwającego dni lęku i skrupułów. W ten sposób pokonuje liczne przeszkody, które opóźniały jej postęp na drodze do świętości: drodze bez końca i świętości bez granic... Podczas gdy w jej czasach nieliczni ofiarują się Bożej Sprawiedliwości, "słaba i niedoskonała" Teresa oddaje się Miłości Miłosiernej”.

Nie czekała na okazję to tego jednego, wielkiego czynu, który zapewni jej sukces na drodze ku świętości. Teresa uświęcała każdy normalny, powszedni dzień. Mówiła, że nie należy marzyć o czymś nadzwyczajnym, ale wykonywać z miłością to co zwyczajne.

Takie chrześcijaństwo może się wydawać nieatrakcyjne. Ale nie zapominajmy, że na końcu małej drogi jest naprawdę wielki cel.

Komentarz dla Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz