czwartek, 27 października 2011

Opowieść

Kolejka nie była długa, ale czasy mamy takie, że nawet te kilka osób ustawionych w hipermarkecie do kasy, denerwuje. Człowiek by chciał zostać obsłużony od razu, szybko, sprawnie i ze szczerym uśmiechem na twarzy.

Co jest bardziej denerwujące dla kolejkowicza od powolnej kasjerki? To jasne jak słońce. Inni klient, który ma jakieś fochy i problemy, o coś pyta, czegoś nie rozumie albo, nie daj Boże, w jakiejś kwestii postanawia się uprzeć. Zatłuc takiego by się chciało. A przynajmniej wrzasnąć na niego na tej samej zasadzie, na jakiej trąbi się ze zniecierpliwieniem na ślamazarnego kierowcę, który nie rusza z kopyta natychmiast po pojawieniu się zielonego światła.

No i właśnie taki klient trafił się w jednym hipermarkecie. Pani kasjerka sprawnie przytknęła do czytnika te kilka produktów, które przywiózł w koszyku, a on nagle wytężył wzrok i zapytał niczym oficer śledczy: „Ile to kosztuje?”. Pani kasjerka uprzejmie odczytała cenę widniejącą na wyświetlaczu. „A na półce była inna cena. Niższa” – stanowczo oświadczył klient. Nawet powiedział, jaka.

Pani kasjerka nie straciła uśmiechu na twarzy. „Nie wydaje mi się” – powiedziała. „Ale sprawdzimy”. Kolejka stanęła. Stanowiący ją klienci zaczęli obrzucać hamulcowego nieżyczliwymi spojrzeniami. Niechęć w ich oczach narastała stopniowo, wraz z wydłużaniem się czasu oczekiwania na sprawdzenie ceny. „Wujek, kup se nowe okulary” – rzucił z końca kolejki jakiś gimnazjalista, który dzierżył w dłoniach jedynie dwa napoje energetyzujące.

Co sprytniejsi klienci zaczęli się rozglądać, do której kasy by się przenieść. Dwóch już zmieniło kasę docelową, gdy pani kasjerka mogła z głębokim przekonaniem powiadomić klienta, że jest w błędzie. „Ta cena dotyczy innego gatunku” – powiedziała bez cienia satysfakcji w głosie. Nie zdenerwowała się także, gdy klient zrezygnował ze spornego towaru, a w dodatku oświadczył: „Niemożliwe. Ja to sprawdzę”. Zapłacił za pozostałe rzeczy i zostawiając je przy kasie ruszył kłusem w stronę półek.

„Palant” – podsumował gimnazjalista z napojem. „Spryciarz, chciał naciągnąć sklep na kilka złotych” – zasugerowała klientka, która wyglądała jak dwie naraz. Wszyscy kolejkowicze z niepokojem obserwowali opornego klienta, który z tajemniczym wyrazem twarzy właśnie wracał do kasy. „Bardzo panią przepraszam” – zwrócił się do kasjerki. „Miała pani rację. Pomyliłem się” – powiedział i zabrał to, co kupił. Kasjerka odpowiedziała uśmiechem.

„A nas kto przeprosi?” – zdenerwował się jakiś milczący dotąd facet. „Jak czytać nie umie, to niech na targu zakupy robi”.

Ktoś powie: Ale o co chodzi w tej opowieści? No właśnie. O co chodzi? Nie tylko w tej opowieści.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz