niedziela, 2 października 2011

Coś do powiedzenia

Zafascynowała mnie jakiś czas temu wypowiedź organizatora pewnego ważnego sympozjum, który z całą szczerością wyznał, że zgromadzenie wystarczającej liczby prelegentów okazało się zadaniem bardzo trudnym. "Bo żeby zabierać głos na takim forum, trzeba mieć coś do powiedzenia" - niezwykle rozsądnie rzekł organizator.

Z tego, co się później dowiedziałem, sympozjum się odbyło. Czy wszyscy prelegenci mieli coś do powiedzenia, nie wiem.

Coraz częściej napotykam na swej drodze ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia. Powtarzają tylko cudze myśli i sformułowania, zasłyszane, przeczytane, wyrwane z kontekstu. Zdarzyło mi się nawet spotkać redaktora naczelnego czasopisma, który wyznał, że on właściwie nie ma nic do powiedzenia swoim czytelnikom. Tak mnie zatkało, że nie zdołałem zadać pytania, po co wobec tego pisze i wydaje pismo. Gdy później podobne wyznanie uzyskałem od pewnego blogera, już z całą świadomością zrezygnowałem z pytania, po co wobec tego założył bloga i zapełnia go przeklejkami rzeczy znalezionych w sieci.

Zauważyłem, że ludzie lubią słuchać, jak inni rozmawiają. Nawet na Facebooku potrafią czytać długaśne wymiany zdań między kilkoma osobami, nie włączając się w dyskusję lub tylko na końcu informując, że ją całą prześledzili. Ograniczają się tylko do tego. Nie wykładają swojego zdania w danym temacie. Czy dlatego, że nie mają nic do powiedzenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz