"Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!" (Mt 10,16). Chodzi to zdanie za mną od pewnego czasu. Wydaje mi się brzmieć wyjątkowo aktualnie i adekwatnie. Choć równocześnie zastanawia mnie przywołanie przez Jezusa węża, będącego wszak pierwszym biblijnym symbolem szatana, w aspekcie pozytywnym.
Zauważyłem, że przymiotniki z drugiego zdania są rozmaicie tłumaczone na polski. Węże są według jednych tłumaczeń roztropne, według innych przebiegłe, przezorne albo ostrożne. Gołębie są nieskazitelne, ale też niewinne lub proste, a nawet zwyczajnie dobre.
Zauważyłem coś jeszcze. Niejednokrotnie wskazówka odwołująca się do węża traktowana jest jako usprawiedliwienie. Może nawet jako przyzwolenie. Na co? Na cynizm w działaniach ludzi Kościoła. Na kierowanie się zasadą "Cel uświęca środki". Na traktowanie doczesnego dobra Kościoła czy poszczególnych katolików, jako czegoś, czego można i nalezy bronić za wszelką cenę i wszelkimi istniejącymi sposobami.
Jezus w swej ziemskiej działalności kierował się roztropnością. Zdrowym rozsądkiem. Wielokrotnie nie afiszował się w sytuacjach, gdy groziło Mu i Jego uczniom niebezpieczeństwo. Nie szukał zwarcia bez potrzeby...
Ale nigdy, ani raz, w żadnej sytuacji, nie poszedł na najmniejszy nawet kompromis. Nigdy nie poświęcił swej misji zbawczej dla jakichś, choćby nawet dużych i wyglądających sensownie, ziemskich korzyści. Nie pozwolił się też manipulować i wykorzystywać przez innych. Ani wypaczać sensu swojej misji.
poniedziałek, 17 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz