czwartek, 27 maja 2010

Krzycz

Obraz robi wrażenie. Wychudła twarz, usta szeroko rozwarte, dłonie wzniesione ku twarzy. W tle jakieś dwie postacie i podobno fiord w pobliżu Oslo, widoczny ze wzgórza Ekeberg. Obraz nosi tytuł "Krzyk". Autor Edvard Munch.

Jak można wyczytać w Wikipedii, zdaniem wielu krytyków obraz przedstawia współczesnego człowieka przeszytego bólem egzystencjalnym. Sam Munch inspirację tego obrazu przedstawił następująco: "Szedłem ścieżką z dwojgiem przyjaciół - słońce miało się ku zachodowi - nagle niebo wypełniła krwista czerwień - zatrzymałem się, czując wyczerpanie i oparłem się na barierce - nad czarno-błękitnym fiordem było widać krew oraz języki ognia; - moi przyjaciele szli dalej, a ja stałem tam i trząsłem się z wrażenia - poczułem nieskończony krzyk przepływający przez naturę".

Ale niektórzy wiedzą lepiej. Według portalu twojapogoda.pl "Jeden z najsłynniejszych obrazów końca dziewiętnastego wieku przedstawia jedne z najstraszliwszych wydarzeń w historii ludzkości. (...) Dopiero teraz po aż 113 latach (...) naukowcy odkryli, że przedstawia on jedną z największych erupcji wulkanicznych w historii ludzkości. (...) Obraz został namalowany w Norwegii w 1893 roku czyli w czasie gdy większość Europy pogrążona była w skrajnej nędzy a ludzie oczekiwali czasów ostatecznych. Obraz pokazuje ludzkie emocje i strach przed nieznanym zjawiskiem".

"Czasami nie daję rady. Mam ochotę stanąć i zacząć krzyczeć do Boga. Nic tylko krzyczeć" - opowiadała księdzu kobieta, którą życie naprawdę mocno doświadczyło. "No to krzycz" - powiedział duchowny. "Jak to?". "Krzycz do Boga. I nie daj się uciszyć innym ludziom".

Bartymeusz, syn Tymeusza był niewidomy. Siedział przy drodze wychodzącej z Jerycha, gdy usłyszał, że idzie nią Jezus, zaczął krzyczeć. Krzyczał: "Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!". Krzyczał tak, że innym to przeszkadzało. Pewnie najłagodniejsze, co od nich usłyszał, to "Weź się przymknij". Ale on się nie dał uciszyć. Wrzeszczał dalej. I dobrze zrobił. Jezus przystanął, kazał go zawołać, pogadał i uzdrowił.

Nie tylko niewidomego spod Jerycha ludzie usiłują przekonać, że Bóg ma ważniejsze sprawy na głowie, niż troszczyć się o jakiegoś konkretnego człowieka. Nie wolno dać sobie tego wmówić. Nie wolno dać się uciszyć, gdy się krzyczy do Boga. Trzeba krzyczeć. Ale z wiarą. Koniecznie z wiarą. Bez wiary krzyk nie ma mocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz