piątek, 21 maja 2010

Ty wiesz

Czasami jest tak, że słyszymy słowa, które znamy, a jednak ich nie rozumiemy. Nie, żeby całkiem. Nie rozumiemy ich właśnie w tym momencie. Jakby jakaś blokada. Jakby nagle gdzieś się coś w nas zablokowało. Jakby znaczenie słów nas w tej konkretnej chwili przerosło.

Czasami bywa tak, że słyszymy słowa, które znamy, rozumiemy je, a jednak nie potrafimy znaleźć właściwych słów, aby odpowiedzieć. Nie, żeby był to wynik braku erudycji albo gotowości do rozmowy z inna osobą. To jakby nagła niewystarczalność słów wobec sytuacji. Ich niecelność i nietrafność właśnie w tym konkretnym momencie. Ich nieadekwatność w tej właśnie chwili, wobec tej a nie innej osoby, w tej, a nie innej sytuacji.

To się zdarza, że ludzie, których łączy coś bardzo ważnego i głębokiego, którzy przeżyli razem mnóstwo czasu i przegadali wiele godzin, nagle przestają umieć ze sobą rozmawiać. Nie z braku tematów, bo tych jest zawsze pod dostatkiem. I nawet nie z braku wspólnej płaszczyzny. Coś się zaczyna dziać ze słowami. Nabierają nie tej treści, którą chcemy im nadać. Nabierają nie tego znaczenia.

Rozmowa Szymona Piotra z Jezusem po Zmartwychwstaniu musiała być dla niego wstrząsającym przeżyciem. W minionych dniach zdarzyło się przecież tak wiele. Także bezpośrednio między nimi. Sprawdziła się zapowiedź Jezusa z Wieczernika. W Piotrze strach zwyciężył wiarę. A z zapisów Ewangelii wynika, że i z uwierzeniem w to, że Jezus zmartwychwstał, nie poszło tak gładko, jak można by się spodziewać po tym, który został nazwany Opoką.

Jezus nie zapytał Piotra o wiarę. Zapytał o miłość. O tę najwyższą znaną człowiekowi. Ale Piotr odpowiadając mówił o innej miłości. Tej bardziej ludzkiej. Tej łatwiejszej. W polskim przekładzie to trudno uchwycić. Trzeba zajrzeć do zapisu Ewangelii według św. Jana w oryginale. Tam to doskonale widać.

Są takie chwile w naszych rozmowach z Bogiem, kiedy słowa już nie wystarczają. Nie wyrażają tego, co mamy Bogu do powiedzenia. Są jakby "obok". Wtedy jest tylko jedno wyjście. Wtedy pozostaje odwołanie się do Bożej wszechwiedzy. Do tego, że On zna mnie lepiej niż ja siebie. Wtedy najszczersze, co da się powiedzieć, brzmi: "Panie, Ty wiesz".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz