czwartek, 18 listopada 2010

Nigdy nie wiesz

Nigdy nie wiesz, z czym i w jaki sposób trafisz do drugiego człowieka. Nie wiesz, czego w tej konkretnej chwili akurat od ciebie oczekuje. Dajesz mu chleb, a on chce budyniu. Dajesz budyń, a on chce czystych skarpetek. Dajesz skarpetki, a on chce chwili ciszy wspólnie przeżytej.

Najgorzej jest ze słowami. Dobierasz godzinami, cyzelujesz, dopasowujesz jedno do drugiego, wygładzasz, wiążesz je w zgrabna wiązankę, a się okazuje, że chodzi tylko o jakieś jedno, akurat to, które ci w ogóle na myśl nie przyszło lub zostało przez ciebie odrzucone jeszcze na etapie wstępnej selekcji jako nieadekwatne i w ogóle nie takie, jak trzeba.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli się kogoś naprawdę kocha, to zawsze wie się czego ktoś akurat chce i potrzebuje. I się to daje.

Z pewnością. Pod warunkiem, że się jest Bogiem. Z ludźmi jest raczej tak, jak napisał św. Paweł: "Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych" (1 Kor 9,22)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz