wtorek, 2 listopada 2010

Zemsta pana R. (14)

Opowieść bez klucza

R. wpatrywał się w leżącą przed nim na biurku kartkę z czterema podkreślonymi słowami. Zawsze tak robił, gdy miał coś ważnego do załatwienia - brał kartkę i wypisywał na niej najważniejsze dla sprawy słowa, po czym, zastanawiając się dłuższą chwilę nad każdym, stopniowo wszystkie podkreślał. Gdy już miał wszystkie podkreślone, uważał, że jest gotowy do podjęcia i sfinalizowania zadania.

Tym razem było trochę inaczej. Wypisał słowa, nad każdym długo się zastanawiał, podkreślał powoli i precyzyjnie, ale nie przychodziła pewność, że już jest gotowy. Czuł jej obecność gdzieś w pobliżu, ale nie czuł jej w swoim jestestwie. Dlatego postanowił powtórzyć całą operację jeszcze raz. Stanął jednak przed problemem, od którego momentu. Czy od samego początku? Czy wystarczy jedynie wrócić do fazy zastanawiania nad poszczególnymi słowami, które już na kartce widniały? A może wystarczy, dla osiągnięcia poczucia gotowości, po prostu raz jeszcze - ale tym razem szybką, zdecydowaną kreską - podkreślić wypisane i przemyślane słowa?

Im bardziej wpatrywał się w widniejące na papierze wyrazy, tym większy czuł niepokój i obawę, czy podoła. Nigdy czegoś takiego nie robił. Pod żadnym względem. Zarówno w sensie treściowym, jak i - by tak rzec - technicznym. Chociaż całość zadania ujmowały zaledwie cztery słowa (zajmowały niewiele miejsca na kartce wyrwanej z dużego notatnika formatu A4), niczym tagi, ujmujące to, co najważniejsze w internetowym wpisie, to jednak sfera niewiadomych, za nimi schowanych, była tak ogromna i nieobjęta, że R. poczuł dreszcz. Natychmiast stanął przed problemem zdefiniowania jego charakteru. To dreszcz strachu czy dreszcz podniecenia? Może obydwu doznań równocześnie?

Przypomniał sobie roziskrzone oczy Oli i przerażone Anny Poświat. Oczy Oli mówiły z entuzjazmem: "No, dawaj, bierz się do roboty. Dasz radę. Oni z pewnością na to zasługują. A ty jesteś facetem, który może im to zrobić". Oczy Anny Poświat błagały: "Mam dość jednego upokorzenia. Nie chcę nigdy więcej przeżywać takich sytuacji. Nie chcę już nigdy więcej wyciągać cię z jakichś strasznych kłopotów, w które się pakujesz". Czuł na sobie walkę tych dwóch kobiecych spojrzeń.

Pod wpływem nagłego impulsu odczytał na głos cztery słowa wypisane i podkreślone na kartce:

- Zemsta, firma, internet, prawda...

cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz