środa, 10 listopada 2010

Zemsta pana R. (18)

Opowieść bez klucza

"Autorze szanowny,

A może R. po prostu nie miał ochoty reagować na prowokacyjkę w niego wymierzoną ?
Może nie chce wpaść w sidła zastawione przez panią z Dzikiej Orchidei, której się wydawało, że pewnikiem wpadnie,
a zastawiła je, bo nie miała pomysłu na menu w swojej knajpie ? :-)
Z tej pani to musi być obrzydliwa plotkara, jeszcze większa niż z Anny Poświat :-)

Jeśli ta pani zadzwoniła do Anny Poświat, to była to chyba najgłupsza rzecz, jaką mogła zrobić.
R. bardzo nie lubi być poddawany presji i zmuszany do czegokolwiek. Zawsze w takiej sytuacji reaguje alergicznie i jego reakcja jest odwrotna do spodziewanej.
Ma co prawda problemy spore, ale pijakiem póki co nie jest.

Burdę w Dzikiej Orchidei zrobił kilka razy na trzeźwo, bo wkurzony był trochę, że zupa za słona.
Co prawda przebrał się następnym razem za kogo innego, aby wstąpić na placki, bo promocja była, ale stali bywalcy niestety
i tak go poznali.

Zrobiono z niego alkoholika, choć nigdy nie zdarzyło mu się, aby zagospodarował więcej niż sześć puszek na tydzień! Nawet na weselu kolegi trzy lata temu upić mu się nie udało, choć bardzo się starał, ale niestety oddał wszystko przed lokalem. Bardzo chciał wiedzieć jak to jest, jak urwie się komuś film. Słyszał o tym kiedyś z opowieści kolegów, ale jemu niestety znowu się nie udało.
Poddany presji zrobił test http://www.wyhamujwpore.pl/ z którego jasno wynika, że nałogowcem w najbliższym czasie nie zostanie. Ale być może zostanie nim za jakiś czas, jeśli będzie miał za co pić.
Póki co uzależniony jest na razie tylko od kawy i internetu. Nawet papierosy musiał rok temu rzucić (główną przyjemność w swoim życiu), bo się biedak astmy nabawił i zamiast na papieroski, to na leki musi teraz wydawać.

R. orłem co prawda nie jest, ale za to namówił Pali-orła, aby zrobił zadymę pod kilkoma filiami firmy, sugerując, że jeśli chce wygrać z konkurencją bój o dusze owieczek nieprzepadających za firmą, musi do nich wyjść i uderzyć w firmę tam, gdzie się firma nie spodziewa.
Co prawda sam R. nie brał w tym udziału, bo jest zbyt leniwy, ale za to miał ubaw przed telewizorem i radość, że znany lanser wykorzystał jego pomysł. Sugerował mu też wykupienie przed wyborami miejsca na kilku bilbordach w pobliżu niektórych filii
i umieszczenie na nich poczytnych hasełek. Zobaczymy czy skorzysta :-)

A co do Anny Poświat to..... nic go z nią nie łączy. Czuje do niej lekki sentyment, bo sentymentalny jest trochę, ale to wszystko. Traktował ją trochę jak siostrę. A że ona wolała jak brata traktować swojego męża, to już inna historia.
R. mamusi nie szuka. Jak widać Anna poświat chyba po raz kolejny źle ulokowała swe uczucia. Coś ten jej kumpel z Nazaretu, jakoś źle jej chyba doradza. Ale chyba zawsze miała talent do popaprańców i nieudaczników życiowych.
Czasem jest mu jej żal, gdy o niej pomyśli, nawet bardziej niż siebie, ale nic do niej nie czuje.

W każdym bądź razie nic go z nią nie łączyło. R. zawsze miał ochotę utrzeć jej nosa, bo ciągle się kłócili.
W najbardziej żenujący sposób próbowała się dowartościowywać jego kosztem.
Anna Poświat ma się przecież całkiem dobrze. Jej kumpel z Nazaretu rozświetla jej drogę każdego dnia, z czego jest dumna jak paw. Parę miesięcy temu R. idąc przez miasto, zajrzał przez okno do pewnego fanklubu i ujrzał Annę Poświat, która dumnie rozstawia innych fanów swojego kumpla po kątach i decyduje o tym, kto autograf dostanie.
Zgorszył się tym okropnie, uznał że nic się nie zmieniła i poszedł dalej swoją drogą.
Zakończył co prawda znajomość w mało elegancki sposób, ale przepraszał już nie będzie, bo ta historia jest zakończona.
Zastanawiał się kiedyś czy by do niej nie zadzwonić i nie zapytać co słychać, ale mu się nie chciało.
Ale gdy dowiedział się w Dzikiej Orchidei jak się sprawy mają to uznał, że raczej nie zadzwoni do niej już więcej.
Tak chyba będzie najlepiej.
Najlepiej, gdyby Anna Poświat się obudziła i zrozumiała, że R. to był tylko zły sen".


cdn.

PS. Dziękuję Autorowi powyższych uwag za samorzutną gotowość włączenia się w kreowanie "Zemsty pana R.". ;-)) ks. A. S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz