Raz po raz zdarza się coś złego. Czasami jest to coś bardzo złego, czasami coś mniej złego. A co na to ludzie? Jak reagują, gdy widzą dziejące się zło, krzywdę, nieszczęście?
Na prywatny użytek podzieliłem ludzkie zachowania wobec zła na dwie zasadnicze grupy. Do jednej grupy zaliczam tych, którzy stając wobec zła patrzą w przyszłość. Do drugiej tych, którzy patrzą w przeszłość.
Pierwsi, stając wobec jakiegoś złego wydarzenia, starają się znaleźć jego przyczynę po to, aby uniemożliwić (na tyle, na ile się da) powtórkę. Chcą zapobiec złu. Próbują nie dopuścić do tego, aby zło się powtórzyło jutro, za tydzień, za miesiąc, za dwa lata. Na przykład przez zmianę jakichś przepisów, reguł, zasad, instrukcji. Ale też przez dobór odpowiednich ludzi do konkretnych zajęć.
Reprezentanci drugiej grupy kierują się zasadą, którą w skrócie można ująć następująco: „Najważniejsze - znaleźć winnego”. Stając wobec jakiegoś nieszczęścia, krzywdy, katastrofy, cały wysiłek kierują na działania zmierzające do wskazania, kogo za zaistniałe zło należy ukarać. Inaczej mówiąc, kogo personalnie można nim obarczyć.
Nie kryję, że mnie osobiście bliższa jest pierwsza grupa. Chociaż lubię dociekać prawdy, to jednak nie lubię tropić ludzkich grzechów i słabości. Nie rajcuje mnie oskarżanie konkretnych ludzi o to czy o tamto. Nie odczuwam wewnętrznej satysfakcji, gdy ktoś ponosi należną mu karę za zrobienie czegoś złego. Wiem, że to jest potrzebne, bo wierzę w istnienie sprawiedliwości na świecie, ale o wiele bardziej cieszę się z informacji, że się ktoś poprawił niż z wiadomości, że dostał za swoje. Pewnie dlatego nie zgadzam się z Oskarem Wildem, który napisał w powieści „Portret Doriana Graya”: „Modlitwa człowieka do Boga sprawiedliwego nie powinna brzmieć: ‘I odpuść nam nasze winy’, lecz: ‘Karz nas za nasze przewinienia’”.
Jestem pewien, że Pan Jezus się nie pomylił, kiedy uczył nas modlitwy. Sprawiedliwość Boża z pewnością nas nie ominie, ale na szczęście dla nas, jest ona ściśle związana z miłosierdziem.
„Pamiętaj, że kto przegrał, zawsze winien. Jeżeli nam nie wiedzie się, powinniśmy dochodzić naprzód, o ile my sami tego przyczyną. A potem dopiero zewnętrzne okoliczności rozważajmy” - zachęcał Adama Mickiewicz.
Mnie osobiście od razu przychodzi na myśl, że w czasie Mszy świętej mówimy: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”.
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz