sobota, 22 stycznia 2011

Nowy język

Nie pamiętam już, odkąd słyszę, że Kościół potrzebuje nowego języka. "Nowa ewangelizacja wymaga nowego języka mówienia o Bogu – uważa arcybiskup Rino Fisichella. Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji wyjaśnił, że w pojęciu tym nie chodzi o nową treść, lecz o nowy zapał misyjny, jakiego wymagają nowe okoliczności, w jakich ewangelizacja się dziś dokonuje" - wyczytałem na stronie KAI. "Nowa ewangelizacja bezwzględnie wymaga nowego języka, zrozumiałego dla współczesnych ludzi, szczególnie gdy chodzi o język religijny, tak specyficzny, że aż niezrozumiały. – Otwarcie „klatki języka”, aby sprzyjać bardziej skutecznej i owocnej komunikacji jest konkretnym zadaniem do wykonania, aby ewangelizacja była rzeczywiście nowa – zaznaczył włoski hierarcha".

Głowa mi puchnie. Bo mam wrażenie, że wielu błędnie interpretuje samo sformułowanie "nowy język". Bo też może ono być pod wieloma względami mylące.

To oczywiste, że nie chodzi o nową treść. Nie chodzi o napisanie nowej Ewangelii. Chodzi o coś zupełnie innego. Coś, w czym, szczerze mówiąc, tak naprawdę, niewiele jest nowości.

Wcale nie chodzi o tworzenie jakiegoś nowego języka. Chodzi o to, aby Kościół zaczął robić to, co robił Jezus. Chodzi o przekazywanie Dobrej Nowiny o zbawieniu tym językiem, którym posługują się ludzie. Jezus nie wymyślał nowego religijnego języka. Mówił tak, jak mówili ludzie, którzy Go słuchali.

Opowiadanie o potrzebie nowego języka moim zdaniem jest ucieczką przed przyznaniem, że Kościół nie potrafi posługiwać się sprawnie współczesnym językiem. Że jakiś czas temu wybrał drogę najłatwiejszą z łatwych - zaczął tworzyć na własny użytek hermetyczny język, który może i jest precyzyjny, ale zupełnie bezużyteczny w dziele opowiadania ludziom XXI wieku o tym, co dla nich zrobił, robi i zrobi Bóg. O tym, że przyszedł Jezus, o tym, po co przyszedł i co dla nas z tego wynika.

Współczesny język nie jest wcale gorszy ani mniej precyzyjny i mniej religijny, niż język, którym mówił Jezus. Gdybyśmy się w Kościele nie oduczyli używania aktualnego języka do głoszenia Ewangelii, nie musielibyśmy dzisiaj mantrować "potrzeba nowego języka". Nie potrzeba. Potrzeba wysiłku, aby wielkie sprawy Boże opowiedzieć tym językiem, którym dzisiaj mówią ludzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz