sobota, 15 stycznia 2011

Otoczenie

Są mieszkania, do których naprawdę przyjemnie jest wejść. Zadbane, urządzone ze smakiem, dobrze pojętą nowoczesnością, czyste, przemyślane, funkcjonalne. Jest ich niemało.

Ale wchodzenie do nich najczęściej związane jest z ogromnym kontrastem. Wręcz przepaść. Przepaść między tym, co za drzwiami mieszkania, a tym, co przed nimi. Przerażająca, latami nieremontowana, brudna, zniszczona klatka schodowa. Często nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają, kiedy pędzel dotknął jej ściany. Stan schodów niejednokrotnie tak fatalny, że grozi wypadkiem z trwałymi skutkami.

A wcześniej w jeszcze gorszym stanie otoczenie budynku. Byle jakie chodniki lub ich brak, dziurawe drogi, błotniste i pełne głębokich kałuż place i dziedzińce.

Jak w mieszkańcach takich okolic, ludziach - jak widać po ich mieszkaniach - lubiących nie tylko ład, porządek, czystość, estetykę i praktyczne rozwiązania, ale również piękno, nie ma być pewnego pęknięcia, dwoistości w podejściu do życia? Nawet tak prosta sprawa, jak mieszkanie i jego otoczenie, uczy ich wyraźnego rozdzielania rzeczywistości na to, co prywatne, na co mają realny wpływ i co mogą kształtować ku dobru, oraz na to co wykraczające poza prywatność, na co wpływu nie mają, co jest im obce i wstrętne, a przez co muszą się codziennie po wielokroć przedzierać, aby dotrzeć do swej oazy normalności.

Moim zdaniem zmuszanie ludzi do życia w takiej dychotomii jest niemoralne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz