niedziela, 13 lutego 2011

Aktorzy

Ktoś mi ostatnio powiedział, że nie ma już podziału na gazety poważne i brukowce, ponieważ wszystkie mają dziś ambicję być bulwarówkami. Coś chyba jest na rzeczy, ponieważ za rzecz zwykłą i taką, która nikogo nie rusza, uchodzi dzisiaj we wszystkich dokładnie mediach traktowanie plotek i wyprysków z życia tzw. celebrytów na równi z najcięższej wagi informacjami giełdowymi, społecznymi, kulturalnymi. Nie wymieniam tu polityki, ponieważ widzę, że ona - nie tylko w mediach - stała się dzisiaj częścią brukowego świata celebrytów i "gwiazd".

Jest coś znamiennego (to chyba wręcz znak czasu) w tym, jak bardzo zmienił się w stosunkowo krótkim czasie status aktora. Nie mam oczywiście nic przeciwko aktorom i wielu z nich uważam za naprawdę dobrych w tym, co robią, bo nie myli im się udawanie z graniem. Jednak wiem, że przez pokolenia całe zawód aktora nie był społecznie poważany (podobnie zresztą jak i liczne profesje innych adeptów sztuk, ale aktorstwo pod wieloma względami widziane było szczególnie negatywnie). Tymczasem dzisiaj to aktorzy są nie tylko podziwiani, doceniani, opisywani, ale stają się wzorcami dla milionów. Oni, nie postacie, które grają. Ich sposób życia. Ich zachowania. Ich ubiory. A także - ich poglądy. Na wszystko, od najskuteczniejszych diet i najlepszych pralek po zbawienie wieczne.

Zastanawiające jest, że współczesny świat wynosi na piedestał i stawia jako wzorzec ludzi, którzy przecież kodują się w ludzkich umysłach nie osobiście i nie we własnym imieniu, ale udzielając swego ciała, głosu i umiejętności fikcyjnym postaciom (zawsze są fikcyjne, nawet gdy rzecz, w której występują, mówi o ludziach naprawdę istniejących).

Szczególnie zastanawiającym dla mnie przypadkiem jest pan Marek Kondrat, który z jednej strony przestał być czynnym aktorem, a z drugiej pojawia się raz po raz w naszych domach, by swoim - uzyskanym dzięki aktorstwu, a nie sprzedaży win - autorytetem upewniać nas o wyjątkowych zaletach jednego z banków. Zapewne gdyby nie było to skuteczne, nie mielibyśmy do czynienia z całym reklamowym serialem opartym na tym pomyśle.

Dlaczego tak chętnie wierzymy ludziom, których zawód polega na mówieniu cudzych tekstów i przyjmowaniu nieswoich postaw oraz zachowań?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz