poniedziałek, 7 lutego 2011

Kalendarz

"Francuski minister ds. europejskich Laurent Wauquiez skrytykował dzisiaj ponownie kalendarz Unii Europejskiej dla uczniów, w którym zabrakło świąt chrześcijańskich. Wezwał też Europejczyków, by "przyznali się" do swoich chrześcijańskich korzeni. "Ten wybrakowany kalendarz stanowi tylko widoczną część głębszego zła, które polega na tym, że Europa nie przyznaje się do swojej tożsamości i woli ją rozwadniać w uniwersalizmie" - napisał Wauquiez" - przeczytałem właśnie w Internecie.

Minister napisał artykuł do "Le Figaro". Wytyka bez zahamowań: "Miejmy odwagę to przyznać: ten nakaz milczenia o wartościach europejskich zaciążył mocno na klęsce konstytucji (europejskiej) w 2005 roku. Nieuznanie chrześcijańskich korzeni zaszokowało także ludzi dalekich od kręgów katolickich". Oznajmia, że "głębokim błędem" było niewpisanie dziedzictwa chrześcijańskiego do preambuły projektu konstytucji europejskiej z 2004 roku, odrzuconej ostatecznie przez państwa członkowskie. Nawet straszy: "było błędem przede wszystkim dlatego, że wyparta tożsamość mści się, otwiera drzwi do ekstremizmu. I także dlatego, że z obawy przed zranieniem takiej czy innej wrażliwości ryzykujemy, że pozbawimy Europę jej substancji i stracimy z oczu jej wspólny oryginalny projekt".

Cóż za odwaga poniewczasie... A mnie się zaraz przypomina opowieść Róży Thun (komentowałem ją 11 stycznia na blogu) i jej pytanie skierowane do europracowników, zachwyconych jej domaganiem się czasu na Mszę św. w niedzielę: "A czemu wy nie mówiliście tego przez te wszystkie lata?".

Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przy opracowywaniu tego bezsensownego kalendarza dla gimnazjalistów nie było ani jednego chrześcijanina. Byłby to jakiś niespotykany zbieg przypadków.

A jeśli na jakimkolwiek etapie opracowywania kalendarza brał w tym udział jakiś chrześcijanin, to czemu nie zareagował? Czemu nie zwrócił uwagi? Czemu nie zapobiegł złu? Czemu nie poleciał do szefów, do mediów, do biskupa choćby?

Łatwo się oburzać i kreować na męczenników, gdy mleko już się rozlało. Do tego nie trzeba ani trochę odwagi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz