wtorek, 15 lutego 2011

Instytucja

Dostaję SMS-a od znajomego: "Przeczytaj koniecznie wywiad z (tu pada nazwisko jednego ze znanych zakonników, którzy jakiś czas temu odszedł "do cywila") w (tu pada tytuł jednego z tygodników).

Czytam. Smutny, bardzo smutny obraz Kościoła katolickiego w Polsce i nie tylko w Polsce. Sporo o zaangażowaniu politycznym Kościoła i konieczności wycofania się z niego. Ostrych słów o biskupach i zakonach. Schematy medialne o Opus Dei. Zarzuty, że Kościół w Polsce jest przedsoborowy zarówno w treściach przekazywanych z ambon, jak i organizacji życia parafialnego...

Ale najbardziej kłują mnie niektóre zdania. Kłują, boleśnie. "Kościół nigdy sam się nie reformował"... "Są jednak takie chwile w życiu człowieka, gdy trzeba zdecydować się na radykalny krok, w tym wypadku na zupełne zerwanie z instytucją. Dziś to zerwanie jest warunkiem odnowy. Takim zerwaniem z przeszłością był dla mnie Sobór Watykański II"...

Czy Kościół musi być instytucją? Stare pytanie. Stawałem przed nim wiele razy, zarówno słysząc je od innych, jak i samodzielnie zadając.

Jezus stworzył zręby ziemskiej struktury, zaczątki instytucji. "Skoro Kościół pełni swoją misję na ziemi, to jak miałby ją realizować nie będąc w zewnętrznym wymiarze czymś dla ludzi pojmowalnym i dotykalnym?" - zapytałem kiedyś zapalonego przeciwnika Kościoła instytucjonalnego. W odpowiedzi popatrzył na mnie z niechęcią.

Instytucja ciąży Kościołowi. Musi ciążyć. Instytucja Kościoła katolickiego wymaga ciągłego reformowania, naprawiania, dostosowywania. Jak każda ziemska instytucja. Wiem, wiem, że to protestanci głoszą "ecclesia semper reformanda est". Czy to znaczy, że Kościół katolicki nie może zastosować tej zasady w odniesieniu do swego ludzkiego, ziemskiego wymiaru? Każda sensowna firma musi się reformować, żeby nadążać za zmianami, postępem, oczekiwaniami.

Historia Kościoła katolickiego zawiera mnóstwo dowodów na odczuwaną raz po raz niewystarczalność instytucji. Przykładem może być między innymi powstawanie coraz to nowych zakonów, ruchów, stowarzyszeń. Okazuje się, że ludzie, którzy są obdarzeni jakimś charyzmatem, w zderzeniu z instytucją Kościoła dochodzą do wniosku, że nie umożliwia im ona realizacji misji ewangelizacyjnej w taki sposób, w jaki im powołanie i sumienie podpowiada. Co robią (a wielu z nich później okazuje się świętymi)? Tworzą nie poza Kościołem, lecz w nim samym nową "podinstytucję", budują strukturę, konstruują mechanizm, który nadaje się do realizowania tego, o czym są najgłębiej przekonani. Czy to również zaliczyć należy do "zerwań", o których mówi bohater wywiadu w tygodniku?

Czy Sobór Watykański II był zerwaniem z przeszłością? A czy misja wypełniona w Kościele przez św. Faustynę była zerwaniem z przeszłością?

Czy parafianie, którzy rozbierają starą świątynię i na jej miejscu stawiają nową, piękniejszą i bardziej funkcjonalną, zrywają z przeszłością? Czy kontynuują po prostu życie swojej wspólnoty?

Czy dzieje Kościoła są listą zerwań czy kontynuacji, uwzględniających również konieczność rozbudowy, przebudowy, a czasami rozebrania i postawienia na nowo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz