sobota, 19 lutego 2011

Owieczka

- Przyszło ci kiedyś do głowy, jak jednowymiarowo podchodzimy do przypowieści o zagubionej owcy?
- A ciebie co nagle napadło?
- Nic, po prostu pół dnia szukałam po całym domu jednej książki.
- Jakiej książki?
- Starej. Mam ją jeszcze od czasów liceum. Potrzebowałam jej, żeby coś sprawdzić.
- Nie prościej było poszukać w Internecie?
- Akurat tego nie ma w Internecie. Nikt nie wpadł na to, aby tę książkę tam umieścić.
- Widocznie nie jest zbytnio wartościowa.
- Nieistotne. Dla mnie akurat dzisiaj przed południem była bardzo wartościowa. A nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
- Pewnie jest w kartonach na strychu.
- Skąd wiedziałeś?
- Trzeba mnie było spytać, a nie marnować pół dnia. Poza tym, nie rozumiem, co to ma do przypowieści o zagubionej owcy.
- A żebyś wiedział, że ma. Bo kiedy tak wszystko wywracałam do góry nogami przyszła Marysia i zapytała, co robię...
- ...
- Więc jej powiedziałam, że szukam od kilku godzin książki i nie mogę jej znaleźć. A Marysia na to "A skąd wiesz, że ona chce, żebyś ją znalazła? Przecież zabawę w chowanego wygrywa ten, kogo nie uda się znaleźć".
- Ciekawe podejście.
- Nic cię w tym nie rusza? Bo mnie od razu skojarzyło się z przypowieścią o zaginionej owcy.
- Zawsze miałaś dziwne skojarzenia.
- Ale posłuchaj. Zawsze nam w kościele mówią przy okazji tej przypowieści o tym, jak to Bóg szuka człowieka. I że jak go znajdzie, to jest wielka radość.
- Fakt, wałkują ten schemat do znudzenia.
- Nigdy ci nie przyszło do głowy, że to jest połowa prawdy?
- Jakiej prawdy?
- O tej owcy. Ta owieczka zawsze wychodzi na taką, która gdzieś się tam zagubiła i ma wszystko w nosie, a dobry pasterz wszystko rzuca, żeby ją znaleźć i przywrócić do stada. Ta owca wychodzi na bierną i niezainteresowaną powrotem. A co jeśli jest inaczej? Bo to przecież nawet logiczne, że taka zagubiona owca chce wrócić i też szuka drogi powrotu. Nie tylko ona jest szukana, ale też sama szuka, biega, próbuje iść po własnych śladach...
- Hmmm, coś mi się przypomniało. Pamiętasz, jak dwa lata temu byliśmy na wakacjach na wsi? Tam wtedy zaginęła dziewczynka. Brałem udział w poszukiwaniach.
- Pamiętam. Strasznie się o ciebie bałam, że ty się też gdzieś w tej puszczy zagubisz. Ale w końcu ją znaleźliście.
- Właśnie. Okazało się, że poszukiwania trwały tak długo, ponieważ ona nie siedziała w jednym miejscu, tylko usiłowała sama znaleźć drogę powrotną. I przez to kilka razy się z nią jakoś rozminęliśmy czy ona się oddalała. Nie wiem dokładnie.
- Chcesz powiedzieć, że jednak lepiej, żeby zagubiona owieczka była bierna i dała się znaleźć, zamiast samej szukać drogi powrotnej?
- Nie, chcę powiedzieć coś, co ta dziewczynka powiedziała, gdy ją w końcu znaleźliśmy. Zresztą odnaleźliśmy ją, jak zmierzała we właściwym kierunku, w stronę wsi.
- A co takiego powiedziała?
- Szef całej akcji wrzasnął na nią, że nie siedziała w jednym miejscu i nie czekała, aż ją znajdziemy. Ryczał, że utrudniała szukanie i zmarnowała mnóstwo czasu i sił wielu ludziom. A ona na to: "Ale jak zrozumiałam, że ktoś musi mnie znaleźć, to już potem szłam w dobrą stronę".
- Tak powiedziała?
- Dziwne, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz