czwartek, 17 lutego 2011

Krótki tekst o szczęściu

„Nie bawisz się, nie żyjesz” – powiedział młodziak na telewizyjnym ekranie. „Ostro” – pomyślałem sobie. „Ostro, prosto, stanowczo i zdecydowanie”.

Zaraz mi się przypomniało, jak trochę starszy od niego jegomość zgasił mnie kiedyś w moim wzniosłym wywodzie krótkim „A co mnie obchodzi jakieś szczęście wieczne? Mnie interesuje szczęście tu i teraz”. Skojarzyłem wówczas, że tego rodzaju deklaracje słyszałem już wielokrotnie i to od osób w bardzo różnym wieku. Również od takich, których bagaż lat był naprawdę duży.

Tłumaczyła mi kiedyś pewna pani, że ona chce jak najdłużej żyć, bo co prawda jest katoliczką, ale czy to można mieć pewność, że na pewno coś tam jest po śmierci i że to jest tak, jak uczą księża w kościele? Dlatego lepiej jak najdłużej doznawać choćby niewielkiego i ułomnego szczęścia na tej ziemi niż nastawiać się na szczęście wieczne.

Coś jest na rzeczy. Szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, że liczba ludzi, którzy niezbyt poważnie traktują zagadnienie szczęścia wiecznego, systematycznie rośnie. Nie widzę wokół nastawienia na odległą przyszłość, tę, którą nazywamy życiem wiecznym. Nie widzę go nie tylko u ludzi młodych, ale również u tych, po których spodziewałbym się już bardziej eschatologicznej perspektywy myślowej.

„Chcę być szczęśliwa” – zawiadomiła mnie niedawno pewna nastolatka. „A konkretnie o co ci chodzi?” – zapytałem chytrze. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. „No wie ksiądz” – odrzekła po dłuższym namyśle. Może ja wiem. Ale ona chyba nie za bardzo wiedziała. Popytałem więc trochę osób w rozmaitym wieku, co to według nich jest szczęście i raczej się nie dowiedziałem. Jeśli już ktoś podejmował wysiłek zdefiniowania szczęścia tak, jak on je rozumie, okazywało się, że w rzeczywistości mówi o zadowoleniu z życia, o osobistej satysfakcji, o przyjemnym spędzaniu czasu. Ale nie o szczęściu.

„Czepiasz się z tym szczęściem” – zgromił mnie jeden znajomy. Może się i czepiam, ale skoro nie wiemy, czym jest szczęście, to jak mamy go pragnąć? Powiem więcej. Skoro nie wiemy, co to jest szczęście, to jak mamy być zainteresowani tym, w jaki sposób je osiągnąć?

Według zastępującej dzisiaj coraz większej liczbie ludzi jakiekolwiek inne źródła wiedzy internetowej strony „Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie”. Dopiero znacznie niżej zamieszczono skrót poglądów rozmaitych filozofów na temat szczęścia.

Teraz rozumiem, dlaczego ten młodziak z mojego telewizora powiedział „Nie bawisz się, nie żyjesz”. On po prostu mówił o szczęściu. Tak, jak się o nim dowiedział z Internetu.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz