niedziela, 20 lutego 2011

Prawdziwe męstwo

Nominowany w wielu kategoriach do Oscara film braci Coen "Prawdziwe męstwo" robi wrażenie. Duże wrażenie. Nie tylko niesamowitym aktorstwem nastoletniej Hailee Steinfeld i partnerującego jej Jeffa Bridgesa. Jest to po prostu profesjonalna robota filmowa i oglądając rzecz czuje się, iż twórcy nie lekceważą widza, ale mają do niego podejście poważne i pełne szacunku.

Nie widziałem niestety pierwowzoru z 1969 (film braci Coen jest remake'iem dzieła pod tym samym tytułem) i trochę się boję go teraz oglądać, aby nie musieć porównywać, a tym bardziej, aby nie doznać jedną z wersji rozczarowania.

Z drugiej jednak strony ciekawi mnie, czy tak samo rozłożone są w obydwu dziełach pewne istotne akcenty. Zastanawia mnie przede wszystkim, czy w obydwu wersjach głównej bohaterce chodzi o to samo. Oglądając aktualnie wyświetlane dzieło z pewnym przerażaniem patrzyłem na dziewczynkę, już powolutku zamieniającą się w kobietę, która całe swe życie i działanie opiera na jednej motywacji - na zemście. Bardzo się starałem dopatrzyć w postaci niesamowicie zagranej przez Hailee Steinfeld szukania nie pomsty, ale sprawiedliwości. Nie za bardzo mi to szło. Chociaż poczatkowo mogłem się jeszcze się łudzić, że Mattie Ross dąży do tego, by morderca jej ojca został sprawiedliwie ukarany, to jednak podążając jej śladami coraz bardziej byłem z tego złudzenia odzierany.

"Prawdziwe męstwo" to barbarzyńska opowieść oparta na uproszczonych schematach Starego Testamentu, do której nowotestamentalne widzenie przebaczenia (jakoś dzisiaj będącego częścią mechanizmu sprawiedliwości), a tym bardziej pojęcie miłości nieprzyjaciół wstępu nie mają. Czy jednak na tym właśnie powinno polegać tytułowe "prawdziwe męstwo"? Mam poważne wątpliwości. Mam je tym bardziej, że jako widz tak świetnie zrobionego filmu raz po raz łapałem siebie na absolutnej - przede wszystkim emocjonalnej, ale chyba nie tylko - identyfikacji z myśleniem głównej bohaterki. Łapałem się na aprobacie myślenia typu: "Skoro wymiar sprawiedliwości nie działa tak, jak tego oczekuję, to mam prawo do wymierzania jej osobiście, nawet jeżeli przestaje to być sprawiedliwość, a staje się zemsta".

Zapewne "Prawdziwe męstwo" zostanie obsypane Oscarami. Ale jego przesłanie (jeśli dobrze je odebrałem) na Oscara nie zasługuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz