wtorek, 22 maja 2012

Krawędź

Choćbyś nie wiem jak się starał, wcześniej czy później taki moment musi nadejść. Moment, w którym szklanki przepełnionej nie ratuje nawet menisk wypukły. Kiedy najbardziej naciągliwy balon okazuje się za mały i pęka. Kiedy najgrubszy nawet mur nie wytrzymuje i upada. Kiedy wychylając się za krawędź przepaści traci się równowagę.

Przychodzi chwila, gdy po prostu musisz powiedzieć "dość". Poświęcając z trudem utrzymywany względny spokój. Rezygnując z miesiącami wypracowywanej wbrew elementarnym zasadom chwiejnej równowagi. Ryzykując wybuch, konflikt, dotkliwe straty po wszystkich stronach.

Dopiero w takich chwilach najczęściej człowiek uświadamia sobie, jak wielkim błędem jest tolerowanie zła. Zwłaszcza wtedy, gdy dopiero się rodzi. Gdy jest słabe i niepewne. Jak katastrofalne skutki przynosi wyszukiwanie dla niego usprawiedliwień i wytłumaczeń, lekceważenie go i zbywanie pobłażliwym uśmiechem. Przekonywanie siebie, że się nad nim panuje i ma się je pod kontrolą.

To głupie, że aby dojść do takich oczywistych wniosków, trzeba najpierw znaleźć się za krawędzią. Zepchniętym tam przez zło, któremu się w porę nie powiedziało "precz". stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz