Choćbyś
nie wiem jak się starał, wcześniej czy później taki moment musi
nadejść. Moment, w którym szklanki przepełnionej nie ratuje nawet menisk
wypukły. Kiedy najbardziej naciągliwy balon okazuje się za mały i pęka.
Kiedy najgrubszy nawet mur nie wytrzymuje i upada. Kiedy wychylając się
za krawędź przepaści traci się równowagę.
Przychodzi
chwila, gdy po prostu musisz powiedzieć "dość". Poświęcając z trudem
utrzymywany względny spokój. Rezygnując z miesiącami wypracowywanej
wbrew elementarnym zasadom chwiejnej równowagi. Ryzykując wybuch,
konflikt, dotkliwe straty po wszystkich stronach.
Dopiero w
takich chwilach najczęściej człowiek uświadamia sobie, jak wielkim
błędem jest tolerowanie zła. Zwłaszcza wtedy, gdy dopiero się rodzi. Gdy
jest słabe i niepewne. Jak katastrofalne skutki przynosi wyszukiwanie
dla niego usprawiedliwień i wytłumaczeń, lekceważenie go i zbywanie
pobłażliwym uśmiechem. Przekonywanie siebie, że się nad nim panuje i ma
się je pod kontrolą.
To głupie, że aby dojść do takich
oczywistych wniosków, trzeba najpierw znaleźć się za krawędzią.
Zepchniętym tam przez zło, któremu się w porę nie powiedziało "precz". stukam.pl
wtorek, 22 maja 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz