poniedziałek, 28 maja 2012

Mądra mina

Są ludzie, którzy nie mają z tym problemu. Robią mądrą minę na każde zawołanie. Mają ją na twarzy gadają następnie takie bzdury, że nie tylko uszy odpadają, ale rozum prosi o zgodę na emigrację (przynajmniej wewnętrzną).

To ludzie bardzo szkodliwi. Opowiadając banialuki, a niejednokrotnie ewidentne kłamstwa z wyrazem twarzy absolutnie wiarygodne świadka i znawcy problematyki, są w stanie przekonać, a niejednokrotnie również pociągnąć za sobą wielu innych.

Jeśli wykonują swoją manipulację w pełni świadomie i w imię przewrotności, to jeszcze trzy czwarte biedy. Prawdziwy kłopot powstaje w chwili, gdy zaczynają nie tylko wierzyć w prawdziwość tego, co mówią, ale również w swoją mądrość (i wiedzę). Wtedy stają się nie tylko oszustami, ale fałszywymi prorokami.

Rozglądam się dość uważnie i coraz częściej natrafiam na takich ludzi w moim Kościele. Nie tylko znajdują w nim posłuch niejednokrotnie całkiem licznych grup, ale robią w Kościele coś, co po świecku nazywa się "karierą". Osiągają wpływy, a czasami także władzę. Ale nawet bez jej realnych atrybutów robią rzecz najgorszą z możliwych - niszczą jedność. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz