piątek, 25 maja 2012

Z myślą, że dla

Byłem kiedyś na wykładzie poświęconym temu, w jaki sposób chrześcijanin powinien podchodzić do swojej pracy. Mówca starał się na różne sposoby przekonać słuchaczy, że praca nie jest wcale karą za grzech pierworodny, jak niejeden wierzący głęboko katolik współcześnie uważa, lecz stanowi pierwotne powołanie człowieka, którego Bóg stworzył, aby "uprawiał ogród".

Duża część wykładu poświęcona była temu, że wykonując jakieś polecenie albo zadanie uczeń Chrystusa powinien się skupić na tym, aby wypełnić je jak najlepiej dlatego, że realizuje je dla drugiego człowieka, dla bliźniego. Wykładowca dowodził, że pracować trzeba w duchu służby i miłości bliźniego, starając się ze wszystkich sił, aby ten, do kogo trafi owoc naszego wysiłku, czuł się w pełni usatysfakcjonowany, aby nie miał wątpliwości, że nie był obojętny temu, kto pracował, nawet, jeżeli nigdy w życiu się nie spotkają i nie poznają.

Wykład słyszałem wiele lat temu i wielu szczegółów nie pamiętam. Nie umiem sobie też przypomnieć bardzo zgrabnych sformułowań, których mówca używał, choć pamiętam, że były dopracowane i celne. Pamiętam też, że czułem, iż wykładowca naprawdę rzetelnie się do swego zadania przygotował i nie wyczułem w nim chęci "odbębnienia" swojego, zgarnięcia kasy i powrotu w domowe pielesze.

Dlaczego nagle dzisiaj przypomniałem sobie tamten wykład?

Być może dlatego, że poprosiłem kogoś, aby zaniósł moje notatki na miejsce, z którego miałem je wygłosić. Gdy się na wspomnianym miejscu znalazłem, moje starannie wydrukowane i przycięte do poręcznego rozmiaru zapiski istotnie leżały przede mną.

Tyle, że do góry nogami... stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz