Napisałem dzisiaj dla Deon.pl
niewyskich lotów tekścik, odnotowujący jako przykład żałosnego upadku
to, co się działo wczoraj (1 maja) w Sali Kongresowej. Produkt z
założenia był taki, jaki jest, bo wszak trwa długi weekend i
rozleniwienie w narodzie obejmuje także sfery intelektualne (co widzę
nie tylko po sobie), a i samo wydarzenie - choć zasługujące z pewnych
względów na dostrzeżenie - żadnych głębszych analiz warte nie jest.
Otóż
wkrótce po publikacji moją produkcję skomentowali "wierzący rodacy".
Dokładnie tak się ktoś był łaskaw podpisać. Po czym ten zbiorczy głos
wierzącej części narodu obwieścił: "Wolimy treści o większym poziomie
głębokości bądź przestrzeni, zostawmy płaskości dla zwolenników
płaszczaków każdego rodzaju".
Komentarz niczego sobie,
tylko czy ten, kto go wpisywał, ma plenipotencje na piśmie i z
odpowiednimi pieczęciami, aby się w imieniu jednak dość sporej grupy
ludzi wypowiadać? :-|
A już całkiem poważnie, to dodam, że
mam alergię na ludzi, którzy nie dość, że chowają się mało odważnie w
anonimowości, równocześnie sugerują, że mają prawo do wypowiadania się w
imieniu narodu, rodaków, społeczeństwa, Kościoła, obywateli, Ojczyzny
itd. Nie mają takiego prawa. Dlatego nawet jeśli powiedzą coś istotnego,
ich głos jest praktycznie bez znaczenia. Bo jest głosem niczyim. O
wiele więcej byłby wart, gdyby występowali we własnym imieniu. Bez
kominiarki na twarzy (chciałem najpierw napisać "z odsłoniętą
przyłbicą", ale przecież takie odniesienie obrażałoby rycerzy, dla
których honor był wielką wartością). stukam.pl
środa, 2 maja 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz