Letni trendy słownik, albo lipcowy alfabet Stopki
Można
by i o karierze napisać słów kilka, bo dostrzec można tzw. gołym okiem,
że nabiera ona znaczenia w życiu coraz większej liczby młodych
mieszkańców Polski. Gdyby nie brzmiało to paskudnie tautologicznie i
niesłychanie grafomańsko, można by się nawet pokusić o sformułowanie, że
kariera robi karierę. Ale to jedna z tych pokus, którym w czasach
współczesnych drugiej dekady XXI stulecia należy powiedzieć zdecydowane
"nie".
Karierę zawrotną natomiast robi w ostatnich
latach "kompromis". Jest uwielbiany, gloryfikowany, przedstawiany jako
lek na wszelkie zło, remedium niezawodne, a nawet jako coś więcej niż
sposób na udane życie, wręcz jako styl życia. Nie dalej jak dzisiaj
natknąłem się na czyjeś całkiem serio podawane wynurzenia, że kompromis
jest jedyną metodą na udane małżeństwo.
Co chwilę
dowiedzieć się można, że kompromis to najlepsza z możliwych metod
rozwiązywania konfliktów. To jedna z intensywnie wokół kompromisu
budowanych legend. Tymczasem nie tylko Władysław Kopaliński dobrze
wiedział, że istotą, treścią rzeczywistą kompromisu jest coś zupełnie
innego. "Ugoda, polubowne załatwienie sporu, osiągnięte w drodze
wzajemnych ustępstw; odstępstwo od zasad dla praktycznych korzyści" -
podał w swoim słowniku wyrazów obcych.
Otóż to,
właśnie. Kompromis jest odstępstwem. Jest rezygnacją z zasad, założeń,
poglądów dla... No właśnie. Dla czego? Dla rozwiązania sporu? Na pewno
nie. Kompromis nie rozwiązuje sporu, lecz jedynie odsuwa w czasie jego
szczytowy moment. Zamraża konflikt na jakimś etapie, stawiając wszystkie
możliwe strony w sytuacji niedosytu, połączonego z poczuciem
wewnętrznego niesmaku z powodu oddawania jakby w jasyr jakichś ważnych
wartości.
Kompromis jest stanem tymczasowym i
niebezpiecznym, przypomina leżący latami w ziemi niewybuch, który
potrafi przetrwać bez eksplozji nawet potężne wstrząsy, a szerzy
zniszczenie lekko trącony przez nieświadomego przechodnia.
Budowanie
na kompromisie jest nierozważne, niczym stawianie wieżowca na lotnych
piaskach bez sięgającego skały fundamentu. To wieszanie ostrego miecza
na zużytej nitce nad bramą, którą wchodzą i wychodzą tłumy Bogu ducha
winnych ludzi. stukam.pl
czwartek, 12 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz