czwartek, 12 lipca 2012

Kariera kompromisu

Letni trendy słownik, albo lipcowy alfabet Stopki

Można by i o karierze napisać słów kilka, bo dostrzec można tzw. gołym okiem, że nabiera ona znaczenia w życiu coraz większej liczby młodych mieszkańców Polski. Gdyby nie brzmiało to paskudnie tautologicznie i niesłychanie grafomańsko, można by się nawet pokusić o sformułowanie, że kariera robi karierę. Ale to jedna z tych pokus, którym w czasach współczesnych drugiej dekady XXI stulecia należy powiedzieć zdecydowane "nie".

Karierę zawrotną natomiast robi w ostatnich latach "kompromis". Jest uwielbiany, gloryfikowany, przedstawiany jako lek na wszelkie zło, remedium niezawodne, a nawet jako coś więcej niż sposób na udane życie, wręcz jako styl życia. Nie dalej jak dzisiaj natknąłem się na czyjeś całkiem serio podawane wynurzenia, że kompromis jest jedyną metodą na udane małżeństwo.

Co chwilę dowiedzieć się można, że kompromis to najlepsza z możliwych metod rozwiązywania konfliktów. To jedna z intensywnie wokół kompromisu budowanych legend. Tymczasem nie tylko Władysław Kopaliński dobrze wiedział, że istotą, treścią rzeczywistą kompromisu jest coś zupełnie innego. "Ugoda, polubowne załatwienie sporu, osiągnięte w drodze wzajemnych ustępstw; odstępstwo od zasad dla praktycznych korzyści" - podał w swoim słowniku wyrazów obcych.

Otóż to, właśnie. Kompromis jest odstępstwem. Jest rezygnacją z zasad, założeń, poglądów dla... No właśnie. Dla czego? Dla rozwiązania sporu? Na pewno nie. Kompromis nie rozwiązuje sporu, lecz jedynie odsuwa w czasie jego szczytowy moment. Zamraża konflikt na jakimś etapie, stawiając wszystkie możliwe strony w sytuacji niedosytu, połączonego z poczuciem wewnętrznego niesmaku z powodu oddawania jakby w jasyr jakichś ważnych wartości.

Kompromis jest stanem tymczasowym i niebezpiecznym, przypomina leżący latami w ziemi niewybuch, który potrafi przetrwać bez eksplozji nawet potężne wstrząsy, a szerzy zniszczenie lekko trącony przez nieświadomego przechodnia.

Budowanie na kompromisie jest nierozważne, niczym stawianie wieżowca na lotnych piaskach bez sięgającego skały fundamentu. To wieszanie ostrego miecza na zużytej nitce nad bramą, którą wchodzą i wychodzą tłumy Bogu ducha winnych ludzi. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz