Letni trendy słownik, albo lipcowy alfabet Stopki
Nie
wiem dlaczego, ale zawsze ogarnia mnie melancholia, gdy polityk,
komentujący niezbyt korzystne z jego punktu widzenia sondaże, wygłasza,
niczym pozytywka, tekst: "Mniej istotne jest poparcie w sondażach, a
ważniejsza jest tendencja". A oczywiście tendencja w takich sytuacjach -
z niezrozumiałych dla mnie powodów - zawsze jest wzrostowa.
Nieodmiennie w takich chwilach odnoszę wrażenie, że polityk ów nie używa
słowa "tendencja" w znaczeniu "prawidłowość zarysowująca się w rozwoju
czegoś", ale bardziej chodzi mu o "skłonność", a jak się tak dobrze
wsłuchać, to można odkryć, że w istocie chodzi o "wyraźnie widoczne
pozytywne nastawienie autora do przedstawianej przez siebie idei".
Tak czy owak, tendencja kojarzy mi się z napinaniem. Właściwie z naciąganiem.
Bo
coraz bardziej jestem przekonany, że słynny cytat z "Rejsu": "Pytania
są tendencyjne", jest niekompletny. Czasy mamy takie, że nie tylko
pytania są tendencyjne. O wiele bardziej tendencyjne są odpowiedzi. W
ogóle widzę, że jest taka tendencja, taki trend, taka inklinacja, taka
dyspozycja psychiczna i nie tylko, żeby tendencje były tendencyjne.
Zauważyłem
też, że słowo "tendencja" bardzo dobrze sprawdza się też w Polsce przy
komentowaniu ogłaszanych co roku wyników "liczenia wiernych", czyli
liczby tych, którzy w pewną niedzielę roku udali się do kościoła, aby
uczestniczyć we Mszy św. W ogóle coraz więcej widzę w moim Kościele
rozmaitych tendencji. Obawiam się, że chwilami mocno tendencyjnych. stukam.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz