środa, 18 lipca 2012

Premiowanie promocji

Letni trendy słownik, albo lipcowy alfabet Stopki

Pamiętam czasy, gdy słowo "promocja" oznaczało świadectwo szkolne z na tyle pozytywnymi ocenami, aby uprawniały one ucznia do podjęcia po wakacjach nauki w wyższej klasie. Gdy niedawno w chwili roztargnienia zapytałem pewnego gimnazjalistę, czy dostał promocję w szkole, popatrzył na mnie z wielką troską i poinformował, że promocje to są w hipermarkecie, a nie w szkole.

Spotkałem też studenta (wcale nie pierwszego roku!), który wybałuszył na mnie pełne zdumienia i niezrozumienia oczy, gdy zapytałem, czy odbyła się już promocja jednego z jego wykładowców, a mojego znajomego. Chodziło mi o promocję doktorską. Gdy wyjaśniłem młodemu adeptowi nauk, co miałem na myśli, roześmiał się i powiedział, że dotychczas nie miał pojęcia, że doktorzy też mogą być w promocji.

W promocji może być wszystko. Ostatnio jeden z dzienników doniósł: "Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało wczoraj zapowiadaną od wielu dni akcję promocyjną dla wszystkich, którzy chcą odbywać karę pozbawienia wolności w domu w systemie dozoru elektronicznego (SDE), z tzw. obrożami na nogach lub rękach". Z dalszych akapitów artykułu zrozumiałem, że promocja była tu zbędna, bo zainteresowanie wśród przestępców jest "zwiększone" i do sądów napływa lawina wniosków skierowanych w tej sprawie przez skazanych.

Jest też na przykład "promocja zdrowia". Dla tych, który nie wiedzą, o co tym razem chodzi, Narodowy Fundusz Zdrowia na jednej ze swych stron wyjaśnia: "Mimo że o „promocji zdrowia” mówi się od ponad 20 lat, jeszcze dzisiaj wiele osób sądzi że jest to synonim „zapobiegania chorobom” czy „profilaktyki chorobowej”. Tymczasem więcej racji mogą mieć ci, którzy twierdzą, że dzisiejsza promocja zdrowia zastąpiła dawniejsze pojęcie higieny".

Na wielu uczelniach istnieją Biura Zawodowej Promocji Studentów i Absolwentów, nazywane czasami Biurami Karier, co jako tako wyjaśnia, czym się te instytucje zajmują. W jakimś sensie mamy tu już do czynienia z marketingowym rozumieniem promocji.

Co do promocji w hipermarketach i w ogóle w handlu, to zachowuję wobec nich duży dystans od czasu, jak przed wielu laty ze zdumieniem odkryłem, iż mój ulubiony ser żółty, który dwa dni wcześniej bez żadnej promocji kupiłem za cenę w miarę odpowiadającą moim możliwościom finansowym, w ramach promocji radykalnie podrożał o dwadzieścia procent... stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz