Przyglądając się od lat mediom w Polsce coraz częściej potykam się o
pytanie, jaką rolę w tym, co się w nich dzieje, odgrywają ambicje i
ambicyjki ludzi, którzy w różnym stopniu mają wpływ na ich kształt.
Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że im na rynku mediów jest trudniej,
tym znaczenie ambicji jest większe.
Problem w tym, na
ile te ambicje są zjawiskiem pozytywnym, kreatywnym, a na ile prowadzą
do destrukcji, rozbijania, bezsensownych walk, marnowania sił i środków.
Należę
do ludzi, którzy wielokrotnie widzieli na własne oczy negatywne skutki
poddawania się przy podejmowaniu decyzji ambicji. Stąd, chociaż ambicja
należy obiektywnie do zalet ludzkiego charakteru, w praktyce, z racji
braków w umiejętności posługiwania się nią, okazuje się raz po raz
niezwykle szkodliwą wadą. Jej najczęstszym skutkiem jest przyjęcie jako
reguły w działaniach przekonania, iż cel uświęca środki. Zabija też
możliwości współdziałania tam, gdzie właśnie ono, a nie wzajemne
zwalczenia się w imię błędnie pojmowanej konkurencji, przyniosłoby
wszystkim pożytek.
Przyglądając się wydarzeniom w
mediach w Polsce coraz częściej muszę walczyć ze sobą, aby nie ulec
złośliwości i za Oskarem Wildem nie przypominać, że ambicja to ostatnie
schronienie bankrutów. A gdy w tej walce odnoszę sukces, mogę ze
spokojem zacytować to, co powiedział Albert Einstein: "Nic naprawdę
cennego nie bierze się z ambicji czy też z samego poczucia obowiązku;
to, co cenne, rodzi się z miłości i poświęcenia dla innych ludzi i dla
sfery ducha obiektywnego".
I tę myśl na czas
świętowania radości z Narodzenia Pańskiego wszystkim, którzy w mediach w
Polsce mają lub chcą mieć coś do powiedzenia, dedykuję. stukam.pl
piątek, 21 grudnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz