wtorek, 4 grudnia 2012

Mgnienie i headline

Dziwne, jak można w mgnieniu oka przeskoczyć od początków ludzkiego życia do jego doczesnego zmierzchu i nie wypaść ani trochę z otoczki nadziei, jaka zwykle z rozpoczynaniem się wiąże.

Jeszcze przed chwilą pisałem komentarz na temat istnienia okien życia i dyskusji wokół nich, jaka wybuchła w ostatnich dniach. Gdy skończyłem, wszedłem na główną stronę Onetu, a tam, wśród wiadomości, link zatytułowany "Pomogłam umrzeć trzem tysiącom ludzi". "Rety" - pomyślałem - "Pewnie jakieś wyznania zwolenniczki eutanazji". Kliknąłem niepewny, czy naprawdę chcę to przeczytać.

Trafiłem na przetłumaczoną z "The Times" opowieść pielęgniarki pracującej od wielu lat w opiece paliatywnej. Opowieść prostą, jak tylko prawda być może. Opowieść tak trafiającą w serce, że musiałem ją przeczytać jeszcze raz i jeszcze raz, żeby wchłonąć ją całą, co do kropelki. Opowieść piękną tak bardzo, że ma się ochotę na stałe włączyć ją zestawu słów i zdań każdego dnia, niczym modlitwę.

W zakończeniu tekstu znalazło się niesamowite wyznanie, które pokazuje nietrafność tytułu nadanego opowieści: "W wizji Cicely Saunders, założycielki nowoczesnego ruchu hospicyjnego, nie chodziło tylko o pomaganie ludziom w umieraniu. Przede wszystkim ważne jest pomaganie w życiu aż do śmierci. To jest dla mnie kluczowa sprawa. Nie chciałabym spędzić trzech ostatnich miesięcy swojego życia czekając tylko na śmierć. Chciałabym pożyć, zanim umrę".

Rzuciłem też okiem na kilka z licznych komentarzy pod tekstem. Okazało się, że w Internecie można rozmawiać o sprawach ważnych bez wrzeszczenia na siebie.

Na głównej stronie Onetu ten link był szóstą wiadomością od góry. Ale dla mnie okazał się newsem dnia. Topowym. Absolutnym headlinem. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz