Zjawisko się chyba nasila. Tak przynajmniej wynika z moich
obserwacji. A obserwuję, że z roku na rok przybywa ludzi, którzy z ulgą
oddychają, gdy święta się kończą i można wrócić w zużyty kierat
codzienności i powszedniości.
To fakt, świętowanie może
być męczące. Ale ludzie, o których mówię, są nie tyle zmęczeni, ile
znużeni. Jacyś tacy spięci. Gdy spotykam ich po świętach, sprawiają
wrażenie, jakby przez minione dni spełniali jakiś wyjątkowo przykry,
narzucony im wbrew ich woli, obowiązek. Są przygaszeni i zmaltretowani.
„Nareszcie po świętach!” – mówią na mój widok i od razu wiem, że nawet
nie warto pytać, jak przeżyli czas świąteczny. Żeby ich nie denerwować i
nie przywoływać chwil, minut, godzin, które oni właśnie starają się
usunąć ze swej pamięci. Ale wiem coś jeszcze. Wiem, że oto spotykam
ludzi, którzy nie potrafią świętować. Ich stan jest konsekwencją tej
nieumiejętności.
Natknąłem się na scenariusz zajęć
przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” zatytułowanych „Umiejętność
świętowania”. Zagłębiłem się w lekturę dzieła z dużą nadzieją. W sekcji
„cele” wyczytałem, że po tej lekcji uczeń powinien:
„Rozumieć
jakie są nasze korzenie kulturowe, religijne i rodzinne; wiedzieć, że
współuczestnicząc w przygotowaniach świątecznych nie tylko pomaga
rodzicom, ale przyczynia się do współtworzenia domowej atmosfery;
rozpoznawać upodobania i gusty osób najbliższych przy dobieraniu
upominków; umieć zachować się w momencie otrzymywania lub dawania
prezentu” (profesor.pl).
„To wszystko?” – pomyślałem z
rozczarowaniem, bo w następnej linijce były już metody i formy pracy. „A
gdzie jakieś wyjaśnienie, dlaczego w ogóle świętujemy?”.
Ktoś
zamieścił anonimowo w Internecie ni to sentencję, ni to aforyzm:
„Świętowanie nie znaczy imprezowanie. To ze świętością spotkanie”.
Nie
mam pojęcia, kim jest autor tego wierszyka. Ale mam do niego mnóstwo
szacunku. Przede wszystkim za to, że podjął trud ustalania, o co w ogóle
w świętowaniu chodzi. A po drugie dlatego, że mimo nieco
częstochowskiego rymu, zdołał wskazać to, co stanowi istotę. Bo nie ma
prawdziwego świętowania bez świętości. Bez kontaktu ze świętością.
Świętością pojmowaną szeroko i wielowymiarowo.
Dlatego
zamiast mówić z westchnieniem ulgi i odprężenia, jak po wielkim stresie,
„Święta, święta i po świętach” mam dziś inne przesłanie: „Niech święto
trwa”. W nas. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
czwartek, 27 grudnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz