czwartek, 27 grudnia 2012

Niech trwa

Zjawisko się chyba nasila. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji. A obserwuję, że z roku na rok przybywa ludzi, którzy z ulgą oddychają, gdy święta się kończą i można wrócić w zużyty kierat codzienności i powszedniości.

To fakt, świętowanie może być męczące. Ale ludzie, o których mówię, są nie tyle zmęczeni, ile znużeni. Jacyś tacy spięci. Gdy spotykam ich po świętach, sprawiają wrażenie, jakby przez minione dni spełniali jakiś wyjątkowo przykry, narzucony im wbrew ich woli, obowiązek. Są przygaszeni i zmaltretowani. „Nareszcie po świętach!” – mówią na mój widok i od razu wiem, że nawet nie warto pytać, jak przeżyli czas świąteczny. Żeby ich nie denerwować i nie przywoływać chwil, minut, godzin, które oni właśnie starają się usunąć ze swej pamięci. Ale wiem coś jeszcze. Wiem, że oto spotykam ludzi, którzy nie potrafią świętować. Ich stan jest konsekwencją tej nieumiejętności.

Natknąłem się na scenariusz zajęć przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” zatytułowanych „Umiejętność świętowania”. Zagłębiłem się w lekturę dzieła z dużą nadzieją. W sekcji „cele” wyczytałem, że po tej lekcji uczeń powinien:

„Rozumieć jakie są nasze korzenie kulturowe, religijne i rodzinne; wiedzieć, że współuczestnicząc w przygotowaniach świątecznych nie tylko pomaga rodzicom, ale przyczynia się do współtworzenia domowej atmosfery; rozpoznawać upodobania i gusty osób najbliższych przy dobieraniu upominków; umieć zachować się w momencie otrzymywania lub dawania prezentu” (profesor.pl).

„To wszystko?” – pomyślałem z rozczarowaniem, bo w następnej linijce były już metody i formy pracy. „A gdzie jakieś wyjaśnienie, dlaczego w ogóle świętujemy?”.

Ktoś zamieścił anonimowo w Internecie ni to sentencję, ni to aforyzm: „Świętowanie nie znaczy imprezowanie. To ze świętością spotkanie”.

Nie mam pojęcia, kim jest autor tego wierszyka. Ale mam do niego mnóstwo szacunku. Przede wszystkim za to, że podjął trud ustalania, o co w ogóle w świętowaniu chodzi. A po drugie dlatego, że mimo nieco częstochowskiego rymu, zdołał wskazać to, co stanowi istotę. Bo nie ma prawdziwego świętowania bez świętości. Bez kontaktu ze świętością. Świętością pojmowaną szeroko i wielowymiarowo.

Dlatego zamiast mówić z westchnieniem ulgi i odprężenia, jak po wielkim stresie, „Święta, święta i po świętach” mam dziś inne przesłanie: „Niech święto trwa”. W nas. stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz