czwartek, 6 grudnia 2012

Dobro

Zapytał mnie jeden znajomy: „I co, dostałeś już prezent od świętego Mikołaja?”. A gdy pokręciłem przecząco głową, pogroził mi palcem i powiedział: „Oj, musiałeś być w tym roku niegrzeczny, skoro niczego ci nie przyniósł”. Potem odszedł, podśpiewując starą piosenkę, której, jak wyczytałem w Internecie, w niektórych przedszkolach dzieci uczą się na rytmice:

Mikołaj się zbliża, dzieci się radują
Do przedszkola spieszą i tak podśpiewują.

Prawdą jest, prawdą jest,
że Święty Mikołaj dobry jest.

Pomyślałem sobie, że ten mój znajomy chyba się trochę pogubił. No bo przecież, jeżeli święty Mikołaj jest dobry, to nie ogranicza się w dawaniu prezentów tylko do grzecznych dzieci.

W ogóle z tym świętym Mikołajem zrobiło się wielkie pomieszanie z poplątaniem. Nie chodzi tylko o panoszące się wszędzie wyrośnięte krasnale, podszywające się pod tego wielkiej zacności biskupa. Chodzi o wypaczenie jego intencji, o czym alarmowałem już tu i ówdzie w zeszłym roku, ale bez powodzenia. Przecież biskup Mikołaj z Miry nie zajmował się osądzaniem tych, których obdarowywał. Nie takie były kryteria jego działania. On dawał tym, którzy byli w potrzebie, a nie tym, którzy się w minionym roku dobrze sprawowali. Przecież nawet w tej starej piosence jest wspomniana najważniejsza cecha świętego Mikołaja. On był i jest dobry. Więc jego naśladowcy powinni dawać prezenty z dobroci, a nie dlatego, że ktoś zasłużył.

To wcale nie taka drobnostka, jakby się mogło wydawać. Przecież jeżeli ktoś zasłużył, to mu się prezent należy. A od takiego myślenia, do tak zwanej postawy roszczeniowej, jest znacznie bliżej niż się nam na ogół wydaje.

Jeśli więc wciąż liczę na prezent od świętego Mikołaja, to nie dlatego, że zasłużyłem, ale dlatego, że liczę na jego dobroć. I że tej dobroci, w ogóle dobra, bardzo potrzebuję.

Zresztą, przecież nie tylko ja. Wszyscy potrzebujemy dobra, choć może się wydawać, że skupiamy się w naszych czasach przede wszystkim na tym, co złe w najbliższym otoczeniu i dalej. W głębi serca zapewne większość zna odpowiedź na pytanie, które postawił przed laty Antoine de Saint-Exupéry: „Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro?”.

To nasze głęboko zakodowane pragnienie dobra ujawnia się czasami w zupełnie zaskakujący sposób. Na przykład w tym, że setki tysięcy osób zaczęły obserwować profil papieża Benedykta XVI na Twitterze wiele dni przed tym, nim pojawił się tam pierwszy wpis. Czego mogą się spodziewać w tym miejscu, jeśli nie dobra, w słowa ujętego?

Tak, tak, słowa też potrafią nieść dobro. Dobrze jest, jeśli o tym pamiętamy. stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz