niedziela, 12 września 2010

Nie mieszka się na Golgocie

Słuchając dzisiaj kazania arcybiskupa Alfonsa Nossola w czasie odpustu w Pszowie, miałem wrażenie, jakbym słyszał poprawioną wersję mojego wczorajszego posta. Emerytowany biskup opolski w sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej mówił dużo o chrześcijańskiej radości. Powiedział, że miłość zobowiązuje do radości. Że kto ma w sobie radość, ten może innych uczynić radosnymi. Że serce kochające jest radosne.

Bardzo mnie zastanowiło, gdy mówił o szczęściu. Powiedział, że nie jesteśmy radośni dlatego, że jesteśmy szczęśliwi, tylko jesteśmy szczęśliwi, gdy jesteśmy napełnieni radością. A w ogóle to szczęście nie jest nam dane, tylko zadane. Kto dziś w ten sposób patrzy na szczęście? Raczej gotowi jesteśmy podchodzić do kwestii szczęścia roszczeniowo. Że nam się należy. Niektórzy, to chętnie urządziliby strajk, żądając szczęścia.

"Gdzie sieje się miłość, rośnie radość" - powiedział też abp Nossol. "Nie ma smutnego chrześcijaństwa". Oczywiście nie zapomniał o krzyżu stojącym w centrum chrześcijaństwa. Ale powiedział lepiej niż ja próbowałem wczoraj: "Nie mieszka się na Golgocie". I na krzyżu można się oprzeć. A poza tym krzyż jest drogowskazem ku zbawieniu. "Więc nie witaj smutku, tylko radość i nadzieja".

Miód lał arcybiskup myślę nie tylko moje serce. Ale w tamtych pszowskich stronach, to chyba naród w ogóle taki jakiś radośniejszy. Pewnie nie bez powodu mają Matkę Boską z uśmiechem na twarzy. Sami Ją tak przemalowali (bo ten obraz, to przemalowana kopia Jasnogórskiej Ikony).

Nie jest dużo uśmiechniętych obrazów Matki Boskiej. A tak dużo jest Jej przedstawień smutnych i rozpaczliwie poważnych. To smutne. Posłuchałem różnych wersji śpiewu Alleluja, który przecież powinien być kwintesencją radości. No nie powiem, żeby te melodie, na które natrafiłem, tryskały radością. Jeśli już, to taką bardziej stonowaną.

Wyczytałem w Internecie: "Pochodzący z Pszowa ks. Jerzy Szymik (teolog i poeta) mówi: "Starzy parafianie mawiają, że nie każdy ten uśmiech (na pszowskim obrazie) dostrzega i w zależności od stanu ducha i serca patrzącego uśmiech ten bywa różny: bardziej lub mniej wyraźny, radosny lub melancholijny, łaskawy, a nawet sceptyczny... Pszowska Pani się uśmiecha, ale uśmiech ten jakby nie był namalowany, jakby błąkał się gdzieś między obrazem a osobą patrzącą. Zobaczyć i zrozumieć ten uśmiech - to wejść w krainę nadziei"...

A, no tak. Nadzieja. Człowiek, który nie ma nadziei, raczej się nie uśmiecha. Chyba że złośliwie. Nad cudzym nieszczęściem. Ale co to za uśmiech? Lepiej, żeby go nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz