piątek, 10 września 2010

Przekaz

Tak się złożyło, że po długiej, wieloletniej przerwie wróciłem do słuchania radiowej Trójki. Nie jakoś całościowo, bo zasadniczo między godz. 9.00 a 12.00 trochę podsłuchuję. Ci, którzy słuchają, łatwo się domyślą, dlaczego akurat wtedy pasuje mi to, co nadaje Program Trzeci.

Nie dalej jak wczoraj dowiedziałem się przypadkiem, że na drugim miejscu Trójkowej listy przebojów znajduje się utwór zespołu Sabaton "Uprising". Zespół znam, bo byłem w zeszłym roku na jego koncercie. Poszedłem, bo grali mi dokładnie za płotem.

Nie żebym był szczególnym miłośnikiem tego rodzaju muzyki, ale dało się wytrzymać. Poza tym z mediów wiem, że wymieniona piosenka mówi o Powstaniu Warszawskim. Tyle, że nigdy jej w całości nie słyszałem. Ale skoro jest na drugim miejscu listy przebojów, odsłuchałem z Internetu. Z ciekawości. Obejrzałem oficjalny klip, a przede wszystkim poznałem dokładnie tekst, który wykrzykuje wokalista. "Kurcze, fajnie by było, jakby każdy polski uczeń wiedział chociaż tyle o Powstaniu Warszawskim, ile mówi ta piosenka" - pomyślałem.

Tekst "Uprising" nie jest skomplikowany. I dobrze. W prostej, skrótowej formie zawiera podstawowy przekaz na temat tamtego dramatycznego wydarzenia. Przekazuje i treść i emocje. Mówi o istocie konkretnej historii i o jej tle. Mówi tyle, ile się zmieści w każdym rozumie i w każdej pamięci człowieka XXI wieku, nastawionego na skrótowość, pigułki, leady, headliny itd.

Ale zaraz. Czy tylko dzisiaj to, co istotne, trzeba przekazywać bez zbędnego gadulstwa i w dobrze opracowanej formie? Wcale nie. Kto nie wierzy, nich sobie poczyta, jak wyglądał przekaz wiary u początków chrześcijaństwa. Skupiali się na tym, co najistotniejsze i na odpowiednich sformułowaniach. Na tym, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Na tym, że "Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, został pogrzebany, zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem, i ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu" (1 Kor 15, 3b-5).

Wiem, wiem, że to o czym mówię, ma uczoną nazwę i nie dokonuję tu żadnego odkrycia. Bo też nie w charakterze odkrywcy to piszę (chociaż dla mnie odkryciem jest, że są tacy, którzy potrafią tak świetnie posługiwać się dzisiaj do przekazu treści historycznych tak starą metodą). Piszę w charakterze człowieka, któremu zależy na jak najskuteczniejszym przekazie. Nadzwyczaj ważnym przekazie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz