wtorek, 7 września 2010

W świecie symboli

"Wojna na symbole to najbardziej niszczycielska z bezkrwawych batalii. Bezlitosna, nie biorąca jeńców, zostawiająca głębokie rany" - przeczytałem w tygodniku Przewodnik Katolicki. Chodzi między innymi o symbole religijne. Autor tekst stwierdza, że tam, gdzie w grę chodzi szacunek dla symboli jakiejkolwiek grupy społecznej, religijnej czy etnicznej, a znaki pamięci wyrażają czyjś ból, tęsknotę i rozpacz, nie ma miejsca na błędy.

Temat stosunku do symboli w naszym świecie należy do priorytetowych. Widać to nie tylko w Polsce. Widać to w wielu miejscach na świecie.

Napisałem dziś komentarz dla portalu Wiara.pl dotykający tej kwestii. Pretekstem był brak krzyża na tablicy w krypcie na Wawelu. Na tablicy, której zadaniem jest uczcić wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej. Nie mam pewności, czy wszyscy zrozumieją, dlaczego nie ma na niej krzyża.

Jednak kwestia symboli dzisiaj mnie nie opuszcza. Jadąc samochodem usłyszałem w radiu informację o procesie wytoczonym polskiej straży granicznej przez pewnego brytyjskiego sikha, któremu na Okęciu kazano zdjąć turban. Brytyjczyk twierdzi, że to naruszyło jego uczucia religijne i nie zdarzyło mu się na żadnym lotnisku przez czterdzieści lat.

Tymczasem, jak podało Radio Watykańskie, w Stanach Zjednoczonych jedną z organizacji ateistycznych zaniepokoił fakt, że tamtejsza poczta wydała znaczek z bł. Matką Teresą z Kalkuty z okazji stulecia jej urodzin. Organizacja przypomniała poczcie, że nie powinno się promować postaci związanych z religią. A poczta na to odpowiedziała, moim zdaniem, niezwykle mądrze. W specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że nie można pozbawiać osobistości publicznych ich życia religijnego. Znaczek ze znaną katoliczką ma również służyć celom edukacyjnym. Ma inspirować Amerykanów i ludzi, do których dotrze na listach na całym świecie.

Gdy to piszę, w telewizji słyszę, że jakiś pastor z Florydy organizuje "międzynarodowy dzień palenia Koranu" w rocznicę zamachów na World Trade Center z 11 września 2001 r.

"W dzisiejszych czasach każdy, nawet najbardziej neutralny symbol może stać się kością niezgody i główna osią sporu ideologicznego, religijnego lub - co gorsza - doraźnego konfliktu politycznego" - napisał autor artykułu w Przewodniku Katolickim. A co dopiero mówić o symbolach, które niemal z natury nie są neutralne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz