sobota, 18 września 2010

Odwaga pytania, odwaga odpowiedzi

W sobotnie popołudnie na Facebooku człowiek, który bywał kiedyś na pierwszych stronach gazet, zadał z nagła i niespodziewanie pytanie: "Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co by było, gdyby jutro Was nie było? Abstrakcyjne pytanie. Czyżby?". Pod pytaniem szybko wywiązała się dyskusja. Roześmiałem się, bo wszedłem na FB w chwilę po tym, jak skończyłem układać niedzielne kazanie, w którym usiłowałem coś tam o relacjach doczesności z wiecznością, a tu proszę - człek ma poważne pytania. Eschatologiczne.

Przeczytałem szybciutko całą dyskusję i przestałem się nawet uśmiechać. Wśród kilkunastu wypowiedzi nie było ani jednej dotykającej kwestii wiary w jakąkolwiek formę życia wiecznego. Zrobiło mi się dziwnie.

"W tej dyskusji nie chodzi o odpowiedzi, ale o odwagę zadania tego pytania" - napisał w pewnym momencie inicjator dyskusji. No tak. To wiele wyjaśnia. Jeśli kwestią odwagi jest samo postawienie takiego pytania, to trzeba być idiotą, żeby się spodziewać nawet napomnienia o czymś takim, jak życie wieczne.

Okazałem się idiotą. Nie pierwszy raz. Zacząłem się zastanawiać nad kazaniem, w którym poczyniłem odniesienia do wieczności. Przedobrzyłem? Może dzisiaj w Polsce jest tak, że w niedzielnym kazaniu trzeba ludziom nie gadać o życiu wiecznym i zbawieniu, ale zatrzymać się na tym, że pieniądze to nie wszystko? I delikatnie dodać odwagi do postawienia pytania: "Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co by było, gdyby jutro Was nie było?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz