czwartek, 9 grudnia 2010

Krótki tekst o milczeniu

Gdy w jakiejś firmie, rodzinie, wspólnocie, społeczności, źle się dzieje, zwykle jest grupa ludzi, którzy bardzo szybko to zauważają. To ważna umiejętność, dostrzeganie zła, gdy jest dopiero w zarodku, gdy jest małe i można je stosunkowo łatwo nie tylko zlokalizować, ale przezwyciężyć i naprawić. Tacy ludzie, którzy je widzą niemal natychmiast po tym, jak się pojawia, są potrzebni. Powiem więcej. Są cenni.

Ale. Właśnie ale. Ponieważ bardzo często jest tak, że za tym dostrzeżeniem zła niewiele idzie. Ci, którzy je zauważyli, zachowują swoją wiedzę dla siebie lub co najwyżej podzielą się nią konspiracyjnym szeptem z innymi, którzy mają podobne właściwości do nich. Nikomu więcej nawet nie napomkną. A zwłaszcza tym, którzy wiedzieć powinni, bo od nich zależy, czy zło zostanie szybko zneutralizowane czy będzie mogło się swobodnie rozwijać, rozrastać, aż zawładnie wszystkim dokoła.

Z wielkim przygnębieniem obserwuję niemal wszędzie podobne zjawisko – nie rozmawia się głośno o tym, co złe w firmach, rodzinach, wspólnotach, społecznościach. Nie rozmawia się o tym w firmach, rodzinach, wspólnotach, społecznościach. Nie rozmawia się w obecności tych, którzy tematem powinni być najbardziej zainteresowani, bo w ich rękach leży możliwość zaradzenia złu.

Panuje coś więcej niż moda. Panuje powszechna zgoda na przemilczanie trudnych tematów. Panuje coś więcej niż zwyczaj. Trwa passa na omijanie prawdy o sobie we własnym gronie.

Wiem, że to niełatwe. Wiem, że ta prawda bywa bolesna i niewygodna. Że jej głośne wypowiedzenie może niejednemu popsuć humor i zniweczyć dobre samopoczucie. Może nawet temu i owemu zaniżyć samoocenę i skłonić, nawet zmusić do przykrych wniosków. Ale przecież dla dobra firmy, rodziny, wspólnoty, społeczności, ktoś tę prawdę powinien głośno w tej firmie, rodzinie, wspólnocie, społeczności powiedzieć. Na tym między innymi polega rzetelna troska o dobro wspólne.

Świat funkcjonuje w taki sposób, że prawda o złu skrywana i przemilczana w gronie, które powinno nią być najbardziej zainteresowane, nie tylko nie umiera, przyduszona różnymi mechanizmami jej tłumienia, ale gwałtownie szuka ujścia. I nagle pojawia się w obiegu zewnętrznym. Tą drogą próbuje dotrzeć tam, dokąd nie pozwolono jej dotrzeć ścieżką najwłaściwszą i najprostszą. A przy okazji wywołuje panikę, przerażenie, gniew, ściekłość, poczucie zdrady i inne temu podobne zjawiska. Budzi nieufność, pretensje, poczucie zawodu, szukanie nie tyle źródła zła, co źródła przecieku prawdy o nim.

Najgorsze jest to, że w całym tym zamieszaniu zło, o które chodziło, zostaje zepchnięte na drugi, trzeci, czwarty plan. Nadal nikt nie stara się mu zaradzić. A ono rośnie i nabiera siły.

Dlatego gdy w jakiejś firmie, rodzinie, wspólnocie, społeczności, źle się dzieje, ta grupa ludzi, którzy bardzo szybko zło zauważają, nie powinna milczeć. Bo jej milczenie to faktyczna zgoda na zło.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz