niedziela, 12 grudnia 2010

Wejście, wyjście

Rekolekcje 30+ Adwentowe niedziele - niedziela trzecia
Dzisiaj się nie mówi "wieczerza". No, może z wyjątkiem tej wigilijnej. Skąd więc ma zwykły człowiek wiedzieć, czym naprawdę jest "Wieczernik"? Miejsce na zorganizowanie "wigilii", czy co?

W pewnym sensie - tak. Wigilia to przecież czuwanie. A w Wieczerniku tak czy inaczej czuwano. Bo Wieczernik, to miejsce przygotowania. To miejsce "dobrych natchnień". Z Zesłaniem Ducha Świętego włącznie.

To Wieczernik jest ową salą na górze, usłaną, w której uczniowie mieli przygotować i przygotowali Paschę dla Jezusa (Paschę, czyli przejście). Wieczernik to miejsce Ostatniej Wieczerzy, ale też miejsce ustanowienia Eucharystii. To miejsce, w którym Jezus uczniom nogi umywał, mimo początkowego oporu z ich strony. A więc to miejsce odkrycia sensu służby i sensu oczyszczenia.

Wieczernik to miejsce miłości, okazanej w pozostawieniu siebie przez Jezusa, ale też miejsce ostatniej szansy dla zdrajcy.

Wieczernik jest miejscem ukrycia się ze strachu i miejscem, w którym Zmartwychwstały Jezus zjawia się "mimo drzwi zamkniętych". I miejscem wspólnej modlitwy, po której przychodzi Duch Święty.


Wieczernik to miejsce, do którego się wchodzi, ale z którego też się wychodzi - na Kalwarię jak Jezus (by zbawiać), ale również na cały świat, jak Apostołowie po Pięćdziesiątnicy (by głosić Ewangelię). Ale ostrożnie. Judasz też wyszedł z Wieczernika. By zdradzić.

Czy serce, moje serce, może być Wieczernikiem? Takim "wejściem, wyjściem", w którym odbywa się czuwanie, przygotowanie, łapanie "dobrych natchnień"?

Jasne. Pod warunkiem, ze Wieczernika nie pomyli się ze zwykłą knajpą.

Dalszy ciąg u Afro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz