sobota, 18 grudnia 2010

Poczekalnie (3) – Terminalny

Mini serial na Adwent
Zobacz i posłuchaj (zamiast czytać)
„Gdy śmierć jest największym niebezpieczeństwem, pokłada się nadzieję w życiu; ale gdy się zna jeszcze straszniejsze niebezpieczeństwo, pokłada się nadzieję w śmierci” (Søren Kierkegaard)

Miał z panem porozmawiać i w ostatnim momencie się rozmyślił? Niech się pan nie dziwi. Tu wiele zależy od chwili. Od rzeczy, których my, nastawieni na życie, w ogóle nie dostrzegamy. Oni tu mają inną perspektywę. Nie tylko czasową, ale czasową również.

O czym chciał pan z nim rozmawiać? O czekaniu? Czekaniu na śmierć? No to się nie dziwię, że odmówił. Niech się pan postawi w jego miejscu. Chciałby pan rozmawiać o czekaniu na własny koniec? To są przecież normalni ludzie. A pan często rozmawia z nieznajomymi o swojej śmierci? No właśnie.

Niektórzy nazywają to miejsce „umieralnią”. Nie podoba mi się ta nazwa. Nie tylko dlatego, że tu pracuję. Bo to brzmi, jak poczekalnia na śmierć. Moim zdaniem w poczekalniach jest coś obrzydliwego. Wszystkich. I tych na dworcu i tych u lekarza. Mnie się poczekalnie kojarzą z marnowaniem czasu. A oni tutaj raczej nie marnują czasu. Pan się śmieje. Pan nic nie rozumie. Tu właśnie nie jest taka poczekalnia, że się bezczynnie siedzi i czeka na to, co ma nadejść.

Nie, nie, nie chodzi o to, że chcą ten moment przyspieszyć. Jak długo tu pracuję, tak długo nie spotkałem nikogo, kto prosiłby o przyspieszenie tej chwili. Nawet ten, z którym pan się umówił. Czasami, gdy bardzo cierpi, gada coś o tym, że już chciałby odejść, ale gdy mu się poprawia, zaraz o tym zapomina. I wtedy mówi, że tylko tchórze uciekają z pola bitwy. A on nie jest tchórzem. Wiem, bo trochę mi opowiadał o swoim życiu.

To są bardzo rozsądni i praktyczni ludzie. Oni się tu przygotowują. Naprawdę. Zachowują się jak ludzie, którzy zbierają się do ważnej podróży. Sprawdzają, czy wszystko zostawiają w porządku. Trochę tak, jak się przed wyjściem sprawdza, czy gaz zakręcony, okna pozamykane, żelazko i telewizor wyłączone.

A z drugiej strony upewniają się, że mają wszystko, co im tam, u celu podróży, będzie potrzebne. Pan się znów śmieje? Dobrze, że dziadek nie chciał z panem rozmawiać. On nie lubi takich, którzy nie rozumieją ważności śmierci.

Zobacz i posłuchaj (mimo czytania)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz