piątek, 31 grudnia 2010

Między

W komputerze tego tak nie widać, jak na przykład na ścianie. W komputerze kalendarz się nie kończy. Płynnie przechodzi z grudnia w styczeń. Nie ma pustki po zerwaniu ostatniej kartki. Ale nie ma też wyraźnego znaku nowego początku, jakim jest powieszenie na ścianie nowego kalendarza. W komputerze upływ czasu trochę się rozmywa, nie ma aż tak wyraźnych granic, jak wymiana książkowego terminarza na nowy.

Media pełne podsumowań minionego roku i prognoz na przyszłość. Podsumowywać da się chyba wszystko. Podsumowywać, rankingować, ogłaszać plebiscyty na rozmaite „naj” i w ogóle. Prognozować i przepowiadać też – przynajmniej teoretycznie – można w każdej dziedzinie. Jednak do rzadkości należy – przynajmniej tak wynika z moich wyrywkowych obserwacji – rzetelne porównanie zapowiedzi sprzed dwunastu miesięcy z bilansem minionego roku. Ja się zresztą nie dziwię. Ani chętnym do snucia wizji przyszłości, jak i tym, którzy mieliby ewentualnie te wizje realizować.

Chociaż koniec jednego roku kalendarzowego i początek kolejnego to rzecz absolutnie umowna i równie dobrze można by to obchodzić na przełomie wiosny i lata albo w jakimś innym przypadkowym terminie, to jednak skłania do refleksji na temat kończenia i zaczynania. Co właściwie jest ważniejsze – kończenie się czegoś starego, czy zaczynanie czegoś nowego? Co ma większe znaczenie – podsumowywanie dokonań czy planowanie nowych zadań? Patrzenie w przeszłość czy w przyszłość?

To wcale nie jest głupie pytanie. My, ludzie, nie potrafimy patrzeć równocześnie do tyłu i do przodu. Jeżeli patrzymy w to, co było, nie jesteśmy w stanie równocześnie zerkać w to, co będzie. Musimy się odwrócić. Przynajmniej głowę. A gdy wypatrujemy tego, co ma nadejść, tracimy z oczu to, co już nastąpiło. Tacy już jesteśmy.

Cyprian Kamil Norwid napisał, że „Przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”. Czy można powiedzieć, że przyszłość to dziś, tylko cokolwiek... no właśnie. Cokolwiek bliżej? A może dalej, tylko w drugą stronę?

Gottfried Wilhelm Leibniz, filozof, matematyk, inżynier, fizyk i dyplomata, doszedł do wniosku, że „Teraźniejszość obciążona jest przeszłością i brzemienna w przyszłość”. Coś w tym jest, aczkolwiek jak się na tym stwierdzeniem zastanowić, to można dojść do wniosku, że i przeszłość i przyszłość są dla teraźniejszości ciężarem. Czy naprawdę?

No to może inny cytat. „Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, że różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją” – powiedział Albert Einstein.

A co na to my, ludzie wierzący w Boga i Bogu?

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz