Stara jak świat prawda, że ryba psuje się od głowy, radykalne
egzemplifikacje uzyskuje w życiu grup ludzkich. Każda grupa,
społeczność, której liderzy nie spełniają elementarnych wymogów, jakie
na nich spoczywają, gdzie następuje degeneracja elit z powodu zaliczania
do nich ludzi przypadkowych lub wręcz niewłaściwych, w sposób
nieunikniony znajduje się w kryzysie i po równi pochyłej z coraz większą
szybkością zmierza do upadku.
Dotyczy to również, a
może raczej w sposób szczególny, takich społeczności, jak Kościół. We
wspólnotach, których spoiwem winna być wiara, rola liderów jest
szczególnie ważna, a sposób jej realizacji w ogromnej mierze zależy od
osobowych cech ludzi, którym zostaje ona powierzona. To one decydują w
tak delikatnej sferze, jak rzeczywiste życie wiarą nie tylko dla siebie,
ale dla społeczności. Od tego, w jakim stopniu wiara przenika
egzystencję liderów, elit, w znacznej mierze zależy sposób, w jaki
przenika ona codzienność wszystkich członków wspólnoty.
Św.
Paweł Apostoł jasno napisał w Pierwszym Liście do Tymoteusza:
"Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych
podwójnej czci, a najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i
nauczaniem". Nie ma tu nakazu szacunku ze względu na samo pełnienie
funkcji. Jest wyraźne wskazanie, że wielką czcią należy otaczać tych,
którzy "dobrze przewodniczą". A kilka linijek dalej jest ostre w treści
zalecenie: "Na nikogo rąk pospiesznie nie nakładaj", umieszczone w
kontekście cudzych grzechów.
Złe duchowieństwo doprowadziło już do załamania niejeden Kościół lokalny. I pewnie jeszcze niejeden doprowadzi. stukam.pl
środa, 12 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz