Myślę, że podwójne standardy przeniknęły naszą polską rzeczywistość i
mentalność na wskroś i do szpiku kości. Stały się wszechobecną
normalnością. Jeżeli pojawiają się jeszcze gdzieś tacy, którzy nie
uczynili z nich naczelnej życiowej zasady, budzą nie tylko zdziwienie,
lecz również oburzenie, a nawet agresję.
Podstawą
wszechogarniającej podwójności standardów jest podzielenie wszystkich
ludzi na dwie kategorie: naszych i tych innych, obcych. Ten sam czyn, te
same słowa, ten sam gest, wyraz twarzy, działanie lub jego zaniechanie,
jest oceniany czasami radykalnie inaczej, zależnie od tego, czy jego
autorem jest "nasz", czy "obcy". To, co u "obcego" jest wręcz zbrodnią, u
"naszego" okazuje się niewartym dostrzeżenia potknięciem. Naszym
wybaczamy łatwo, puszczamy w niepamięć bez jakichkolwiek apeli z wysoka.
Obcym nie przebaczamy niemal nigdy, a na zapomnienie nie mają co
liczyć.
Nasi to niekanonizowani jeszcze święci, obcy z
założenia są podejrzani i źli. Którzy to są, owi nasi? Nasi, to ci,
którzy w tym akurat momencie mają takie poglądy i widzenie świata, jak
my. Cała reszta to obcy.
Od pewnego czasu spotykam
zdumiewająco, ale też niepokojąco często zaangażowanych katolików,
którzy są święcie przekonani i przekonania tego nie kryją, czyniąc je
elementem składowym swej wiary, że Bóg również kieruje się w podejściu
do ludzi podwójnymi standardami. Że też podzielił sobie ludzkość na
naszych i obcych. I dla jednych ma taryfę ulgową, a drugich już dawno
spisał na straty,
Tych zaangażowanych, głęboko wierzących w podwójne standardy Boga katolików czeka bolesne rozczarowanie. stukam.pl
wtorek, 4 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz