Gnaeus Domitius Annius Ulpianus żył na przełomie drugiego i trzeciego
stulecia po Chrystusie. Był rzymskim jurystą i pisarzem. To jemu
zawdzięczamy znaną, choć chyba akurat w naszym kraju nie przez
wszystkich lubianą i akceptowaną, maksymę „Dura lex, sed lex”, czyli
„Twarde prawo, ale prawo”.
Ulpianus jest też autorem
innego prawniczego sformułowania: „Volenti non fit iniuria”, co znaczy
„Chcącemu nie dzieje się krzywda”. To zasada, która mówi, że jeśli ktoś
dobrowolnie naraża się na szkodę, wiedząc że ta szkoda może nastąpić, to
nie będzie mógł wnieść skargi przeciwko innym stronom. Znana jest
również jako „dobrowolne założenie ryzyka”, a uważny czytelnik
internetowej encyklopedii dowie się, że jest ona podstawą liberalnego
poglądu.
Od kilku tygodni ta zasada Ulpianusa raz po raz
cytowana jest w mediach, zwłaszcza przez prawników zapraszanych do
komentowania afery wokół firmy, która obiecywała wysokie zyski z
inwestowania w złoto. Pojawia się ona jako argument w dyskusji o tym,
czy ci, którzy powierzyli owej firmie swoje pieniądze są sobie sami
winni, że ponieśli stratę, czy też nie ponoszą żadnej winy, są wyłącznie
poszkodowanymi i to tak bardzo, że państwo powinno im wypłacić
odszkodowanie. Oczywiście z naszych podatków.
W tle
dyskusji kryje się inne pytanie. Brzmi ono: czy poszkodowani w tej
aferze są jedynie naiwnymi ludźmi, którzy dali się zwieść jakiemuś
spryciarzowi, czy też są pazernymi osobnikami, ryzykującymi dla
wysokiego zysku nieraz oszczędności całego życia?
Myślę,
że nie da się na to pytanie dać odpowiedzi obejmującej wszystkich tych,
którzy powierzyli swoje pieniądze firmie z Pomorza. Przypuszczam, że
wielu z nich ma tak nikłą wiedzę o zasadach funkcjonowania instytucji
obracających pieniędzmi i realnych, możliwych zyskach, jakie mogą one
przynosić, iż po prostu uwierzyli reklamom. Inni, być może w pełni
świadomi, że coś tu nie gra, z determinacją boksera wychodzącego na
ring, liczyli na to, że akurat tym razem im się uda. Odsiać jednych od
drugich nie dałby rady chyba nawet Kopciuszek, zaprawiony w oddzielaniu
maku od popiołu.
Jak świat światem, zawsze znajdowali się
jacyś kombinatorzy, którzy usiłowali wykorzystać obydwie te ludzkie
cechy – naiwność połączoną z niewiedzą i pazerność, chęć uzyskania
szybkiego zysku bez wysiłku. Społeczeństwa muszą się przed nimi bronić.
Państwa powinny chronić przed nimi swoich obywateli, tworząc odpowiednie
mechanizmy.
Ale potrzebne jest coś jeszcze. Potrzebne
jest włączenie w to wszystko sumień. Zarówno sumień tych, którzy mają
pomysł naciągania i oszukiwania innych, jak i sumień przedstawicieli
państwa i społeczeństwa, mających dbać o bezpieczeństwo obywateli. No i
oczywiście sumień tych, którzy są narażeni na pokusę szybkiego, łatwego
zysku. Sumienie okazuje się w takich sytuacjach najskuteczniejszą
instancją doradczą. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz