niedziela, 16 września 2012

Fałszywcy

Wrócił wyraźnie wzburzony.

- Tak być nie może, to się nie godzi. Nie wolno tak mamić i oszukiwać ludzi... - mamrotał, zgrzytając zębami.

Podpytywany nie chciał jednak podać żadnych szczegółów, co go doprowadziło do takiego stanu.

- Tego nie wolno tak zostawić. Ze względu na tych ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że są wykorzystywani. Że co prawda słyszą to, co chcą słyszeć, ale nic z tego dla nich nie wynika...  - mówił bardziej do siebie, niż do kogokolwiek ze słuchaczy.

Wreszcie, indagowany, wielokrotnie pytany, przyciskany do ściany, opowiedział, czego był świadkiem i w czym brał udział.

- Moim zdaniem, jeżeli ktoś kreuje się na lidera wykluczonych, a zamiast zrobić cokolwiek, aby ich z tego wykluczenia wyrwać, jeszcze ich w nim utwierdza, spycha ich głębiej w bagno, w którym i tak siedzą po dziurki w nosie, bo chce po ich głowach samemu wspiąć się na wyżyny, to taki ktoś jest szubrawcem, oszustem, kimś gorszym niż fałszywy prorok - rozgrzewał się coraz bardziej.

Rozejrzał się dokoła wściekłym wzrokiem.

- Nie wolno wykorzystywać ludzkiego nieszczęścia, ludzkiej niezaradności, a niejednokrotnie zwykłej niewiedzy, aby cynicznie robić z innych swoich zwolenników i popleczników. Nie wolno być fałszywcem i trzymać ludzi niczym rozjuszone byki przed korridą, po to, aby wykorzystywać ich ból, cierpienie, ich krzywdę dla własnej kariery, dla swoich sukcesów, dla prywatnej, egoistycznej korzyści! - niemal krzyczał.

Wszyscy patrzyli na niego z aprobatą. No, prawie wszyscy. Mały, chuderlawy, co siedział dotychczas nieruchomo na parapecie, nagle odwrócił twarz od szyby i powiedział cicho, a jednak zdumiewająco wyraźnie i słyszalnie dla wszystkich:

- Ej, ty, obrońca wykluczonych. Trzeba to było tam powiedzieć, a nie nam tu głowę zawracać... My to wiemy. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz