Wrócił wyraźnie wzburzony.
- Tak być nie może, to się nie godzi. Nie wolno tak mamić i oszukiwać ludzi... - mamrotał, zgrzytając zębami.
Podpytywany nie chciał jednak podać żadnych szczegółów, co go doprowadziło do takiego stanu.
-
Tego nie wolno tak zostawić. Ze względu na tych ludzi, którzy nie zdają
sobie sprawy z tego, że są wykorzystywani. Że co prawda słyszą to, co
chcą słyszeć, ale nic z tego dla nich nie wynika... - mówił bardziej do
siebie, niż do kogokolwiek ze słuchaczy.
Wreszcie, indagowany, wielokrotnie pytany, przyciskany do ściany, opowiedział, czego był świadkiem i w czym brał udział.
-
Moim zdaniem, jeżeli ktoś kreuje się na lidera wykluczonych, a zamiast
zrobić cokolwiek, aby ich z tego wykluczenia wyrwać, jeszcze ich w nim
utwierdza, spycha ich głębiej w bagno, w którym i tak siedzą po dziurki w
nosie, bo chce po ich głowach samemu wspiąć się na wyżyny, to taki ktoś
jest szubrawcem, oszustem, kimś gorszym niż fałszywy prorok -
rozgrzewał się coraz bardziej.
Rozejrzał się dokoła wściekłym wzrokiem.
-
Nie wolno wykorzystywać ludzkiego nieszczęścia, ludzkiej niezaradności,
a niejednokrotnie zwykłej niewiedzy, aby cynicznie robić z innych
swoich zwolenników i popleczników. Nie wolno być fałszywcem i trzymać
ludzi niczym rozjuszone byki przed korridą, po to, aby wykorzystywać ich
ból, cierpienie, ich krzywdę dla własnej kariery, dla swoich sukcesów,
dla prywatnej, egoistycznej korzyści! - niemal krzyczał.
Wszyscy
patrzyli na niego z aprobatą. No, prawie wszyscy. Mały, chuderlawy, co
siedział dotychczas nieruchomo na parapecie, nagle odwrócił twarz od
szyby i powiedział cicho, a jednak zdumiewająco wyraźnie i słyszalnie
dla wszystkich:
- Ej, ty, obrońca wykluczonych. Trzeba to było tam powiedzieć, a nie nam tu głowę zawracać... My to wiemy. stukam.pl
niedziela, 16 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz