piątek, 28 września 2012

I co teraz?

Gdy w ubiegłym roku pojawiły się pierwsze informacje o planach sprzedaży ITI i związanych z nim przedsięwzięć, zacząłem dociekać tu i ówdzie, jak długo ma szanse przetrwać w nowej sytuacji Religia.tv. Z informacji, jakie udało mi się zebrać, wynikało, że maksimum trzy lata. Zadałem wtedy w obecności jednego z ważnych hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce pytanie: "Co zaproponujemy ludziom po zniknięciu Religia.tv?".

Dzisiaj pytanie gwałtownie, z dnia na dzień, nabrało znaczenia, a przede wszystkim aktualności.

Czy się to komuś podobało, czy nie, Religia.tv była formą obecności Kościoła katolickiego w Polsce w sferze środków przekazu. Z prostej przyczyny - realizowali ją w zdecydowanej większości polscy katolicy. I adresowana była przede wszystkim do polskich katolików. Trafiała głównie do pewnej grupy członków Kościoła, o konkretnej i określonej wrażliwości. Do wyznawców Chrystusa postrzegających świat w taki, a nie inny sposób.

Rozumiem rozżalenie Szymona Hołowni, wyrażone w jego blogowym wpisie, zamieszczonym po ogłoszeniu decyzji o - jak się to dziś mówi - "wygaszaniu" stacji. Myślę, że ma rację, dając do zrozumienia, że Kościół, jako instytucja, zmarnował na polskiej ziemi okazję. Dodam od siebie - kolejną okazję, aby posłużyć się w swojej ewangelizacyjnej misji narzędziem, jakim są w dzisiejszym świecie media. Myślę, że ta zaprzepaszczona szansa obciąża konkretne sumienia. Wiele wskazuje na to, że następna nie pojawi się szybko. Ale stratę poniosła nie tylko instytucja Kościoła. Stratę poniosła wspólnota wiernych.

Nie brak takich, którzy nie kryją satysfakcji z powodu klęski, jaką kończy się kolejny medialny eksperyment podejmowany przez polskich katolików. Przypuszczam, iż nie zdają sobie sprawy z tego, że ich schadenfreude ostatecznie obróci się przeciwko nim.


Myślę, że warto im dedykować słowa, które usłyszą w najbliższą niedzielę we fragmencie Ewangelii odczytywanym podczas Mszy św. Słysząc od uczniów swoisty donos-przechwałkę: "Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy; i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami", Jezus odrzekł: "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami".

W sferze mediów Kościół katolicki w Polsce jest na etapie intensywnego wycofywania się z kolejnych zajętych uprzednio pozycji. Można to ukrywać i opowiadać o "skracaniu frontu", ale fakty pozostają faktami. Po kolejnych znikających katolickich enklawach w środkach przekazu pozostaje pustka. Nikt nie próbuje ich czymkolwiek zastąpić.

Co gorsza, pozostają też ludzie, Zarówno ci, którzy byli odbiorcami - faktycznymi i potencjalnymi - likwidowanych mediów, jak i ci, którzy chcieli swoim zapałem i umiejętnościami służyć misji ewangelizacyjnej Kościoła. Jest paradoksem, że dzieje się to właśnie wtedy, gdy tyle mówi się na temat nowej ewangelizacji. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz