Gdy w ubiegłym roku pojawiły się pierwsze informacje o planach
sprzedaży ITI i związanych z nim przedsięwzięć, zacząłem dociekać tu i
ówdzie, jak długo ma szanse przetrwać w nowej sytuacji Religia.tv. Z
informacji, jakie udało mi się zebrać, wynikało, że maksimum trzy lata.
Zadałem wtedy w obecności jednego z ważnych hierarchów Kościoła
katolickiego w Polsce pytanie: "Co zaproponujemy ludziom po zniknięciu
Religia.tv?".
Dzisiaj pytanie gwałtownie, z dnia na dzień, nabrało znaczenia, a przede wszystkim aktualności.
Czy
się to komuś podobało, czy nie, Religia.tv była formą obecności
Kościoła katolickiego w Polsce w sferze środków przekazu. Z prostej
przyczyny - realizowali ją w zdecydowanej większości polscy katolicy. I
adresowana była przede wszystkim do polskich katolików. Trafiała głównie
do pewnej grupy członków Kościoła, o konkretnej i określonej
wrażliwości. Do wyznawców Chrystusa postrzegających świat w taki, a nie
inny sposób.
Rozumiem rozżalenie Szymona Hołowni, wyrażone w jego blogowym wpisie,
zamieszczonym po ogłoszeniu decyzji o - jak się to dziś mówi -
"wygaszaniu" stacji. Myślę, że ma rację, dając do zrozumienia, że
Kościół, jako instytucja, zmarnował na polskiej ziemi okazję. Dodam od
siebie - kolejną okazję, aby posłużyć się w swojej ewangelizacyjnej
misji narzędziem, jakim są w dzisiejszym świecie media. Myślę, że ta
zaprzepaszczona szansa obciąża konkretne sumienia. Wiele wskazuje na to,
że następna nie pojawi się szybko. Ale stratę poniosła nie tylko
instytucja Kościoła. Stratę poniosła wspólnota wiernych.
Nie
brak takich, którzy nie kryją satysfakcji z powodu klęski, jaką kończy
się kolejny medialny eksperyment podejmowany przez polskich katolików.
Przypuszczam, iż nie zdają sobie sprawy z tego, że ich schadenfreude
ostatecznie obróci się przeciwko nim.
Myślę, że warto
im dedykować słowa, które usłyszą w najbliższą niedzielę we fragmencie
Ewangelii odczytywanym podczas Mszy św. Słysząc od uczniów swoisty
donos-przechwałkę: "Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z
nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy; i zabranialiśmy mu, bo nie
chodził z nami", Jezus odrzekł: "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni
cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem
nie jest przeciwko nam, ten jest z nami".
W sferze mediów
Kościół katolicki w Polsce jest na etapie intensywnego wycofywania się z
kolejnych zajętych uprzednio pozycji. Można to ukrywać i opowiadać o
"skracaniu frontu", ale fakty pozostają faktami. Po kolejnych
znikających katolickich enklawach w środkach przekazu pozostaje pustka.
Nikt nie próbuje ich czymkolwiek zastąpić.
Co gorsza,
pozostają też ludzie, Zarówno ci, którzy byli odbiorcami - faktycznymi i
potencjalnymi - likwidowanych mediów, jak i ci, którzy chcieli swoim
zapałem i umiejętnościami służyć misji ewangelizacyjnej Kościoła. Jest
paradoksem, że dzieje się to właśnie wtedy, gdy tyle mówi się na temat
nowej ewangelizacji. stukam.pl
piątek, 28 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz