wtorek, 11 września 2012

Podtapianie

Jest grupa ludzi, którzy mają szczególną umiejętność (bo talent, w sensie dar Boży, to z pewnością nie jest). Potrafią wszystko, z czym się zetkną, podtopić.

Do podtapiania, które w rzeczywistości jest skutecznym sposobem torpedowania wszystkiego, co narusza ich wewnętrzny i zewnętrzny spokój, używają słów i pozornej aktywności. Organizują dziesiątki spotkań, dyskusji, paneli, debat, konferencji, sesji itp. Jedynym efektem tych działań jest potop słów, który sięga nawet najlepszym pomysłom i inicjatywom powyżej uszu, sprawiając, że muszą się śmiesznie poruszać, z trudem łapiąc oddech.

Podtopiona myśl wygląda zabawnie i żałośnie zarazem. Nie rozwija się, nie inspiruje, nie pcha świata i ludzkości do przodu. Przestaje być groźna.

Patrzę na mój Kościół i z coraz bardziej wybałuszonymi oczami bezradnie obserwuję tabuny podtapiaczy, znęcających się nad tak zwaną nową ewangelizacją. Ileż oni już naprodukowali papieru, plików elektronicznych, zebrań i narad, w których niknie, niczym w groźnych wirach i odmętach, sama istota rzeczy. Ileż natworzyli funkcji i stanowisk, iluż nagle odkryło w sobie pokłady wiedzy specjalistycznej na ten temat. Jak namnożyli ankiet, formularzy i kwestionariuszy.

A nowa ewangelizacja ledwo dyszy, przytłoczona brakiem przestrzeni, powietrza i ducha. Resztką sił wychyla głowę z topieli, w którą jest spychana. Jeszcze zanim się na dobre zaczęła. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz