Zasadniczo denerwują mnie prasowe teksty zajmujące się "gdybaniem" na
temat spodziewanych nominacji biskupich. Jak na moje potrzeby za dużo w
nich atmosfery totalizatora. Za dużo "obstawiania".
Moja
irytacja tego typu publikacjami nie oznacza jednak, że lekceważę rolę i
znaczenie tzw. czynnika ludzkiego w Kościele. Nie trzeba mieć
szczególnie bystrego wzroku, aby zauważyć, że od tego, komu się powierza
rozmaite ważne funkcje, zależy kształt Kościoła i losy wspólnoty.
Dotyczy to nie tylko nominacji biskupich. Dotyczy obsadzania mnóstwa
kościelnych stanowisk.
Rola czynnika ludzkiego w Kościele
traktowana jest bardzo często skrajnie. Albo się ją przecenia albo nie
docenia. Tymczasem jest to przecież zwykły składnik rzeczywistości.
Zwykłe mechanizmy. Nie ma niczego odkrywczego w przypuszczeniu, że
jeżeli powierzy się parafię bałaganiarzowi, za jakiś czas zapanuje w
niej chaos. Tak, jak nie ma niczego odkrywczego w domysłach, że jeżeli
proboszczem zostanie znawca i miłośnik muzyki, za jakiś czas parafia
będzie rozśpiewana i umuzykalniona.
Oczywiście, tym bardziej odnosi się to myślenie do sfery duchowej... stukam.pl
wtorek, 22 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz