Zrobiła się nowa moda w mediach - lustrowanie poprzednich pokoleń. Z
braku lepszego zajęcia dziennikarze zaczynają już sobie wzajemnie
grzebać w korzeniach. Jedni są zachwyceni, inni aż się trzęsą z
obrzydzenia. Jedni argumentują, że jak ktoś jest osobą publiczną, to
rzeczą naturalną jest, iż dziennikarze (sic!) przyglądają się jego
najbliższym. Inni, jak Konrad Piasecki, upierają się, że "Dorośli ludzie
odpowiadają wyłącznie za własne czyny i argumentów za czy przeciwko nim
powinno dostarczać wyłącznie życie ich samych, a nie ich matek, ojców,
sióstr czy braci".
Pamiętam, jakie oburzenie wywołałem
przed laty w niektórych środowiskach artykułem, w którym domagałem się
wiedzy na temat pozapolitycznego życia kandydatów na parlamentarzystów.
Nie postulowałem wtedy szukania dziadków z wermachtu czy matek
pracujących w SB, lecz pytałem o to, czy - na przykład - przyszli
posłowie i senatorzy potrafią w życiu dochować przyrzeczenia złożonego
wobec Boga współmałżonkowi, czy też może mają już czwartego życiowego
partnera.
Próby lustrowania p0 linii pokoleniowej budzą
skojarzenie z biblijnym cytatem: "Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom
zdrętwiały zęby". Miałby on uzasadniać obciążanie dzieci złem
popełnionym przez ich przodków.
Haczyk jednak w tym, że
jest to cytat zmanipulowany. Wyrwany z kontekstu. W Księdze Jeremiasza
czytamy: "Nie będzie już więcej mówić: 'Ojcowie jedli cierpkie jagody, a
synom zdrętwiały zęby'; ale: 'Każdy umrze za swoje własne grzechy,
każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody, zdrętwieją zęby'" (Jr
31,29n). Księga Ezechiela mówi wprost i jednoznacznie: "Umrze tylko ta
osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę ojca ani
ojciec -- za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu
zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie" (Ez
18,20). Zwracał na to uwagę jakiś czas temu wybitny polski teolog o.
Jacek Salij OP.
W innym tekście o. Salij wyjaśnił, że
trzeba odróżnić dotykające następne pokolenia konsekwencje grzechu
popełnionego przez przodków od dziedziczenia samego grzechu. I wskazał
bez żadnych wątpliwości, że wbrew dość powszechnemu mniemaniu nawet
grzech pierworodny nie jest "grzechem dziedzicznym".
Na
Sądzie Ostatecznym będziemy rozliczani wyłącznie z własnych grzechów.
Głupio więc w tej sytuacji na poziomie doczesności oczekiwać, że
ścierpną zęby córkom, synom, wnukom, prawnukom itd., którzy nie jedli
niedojrzałych winogron... stukam.pl
środa, 23 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz