Tak może być latami. Wszystko działa, funkcjonuje, jest sprawne.
Tylko nikt nie wie, że kiedyś, gdzieś, na jakimś niewielkim odcinku,
dosłownie w jednym punkcie, komuś się nie chciało, albo był wczorajszy,
albo przepracowany, albo spieszył się na urodziny córki lub na mecz. No i
zamiast porządnej roboty, wstawił na chybcika prowizorkę. Tak zrobił,
byle jakoś było. Tymczasowo. Byle zadziałało. Byle nie było przerwy. I
tak już zostało, bo zapomniał albo uznał, że skoro działa, to po co
wracać do sprawy.
Aż któregoś dnia prowizoryczność okazuje całą swoją nietrwałość i byle jakość. Psuje się. Przestaje funkcjonować.
I nagle wszystko się sypie. Nic nie działa. Ogólny chaos i galimatias. Panika i nerwowość. Zagrożenie.
Oczywiście,
da się ustalić, w którym miejscu ktoś zawalił. Ale nie od razu. Trzeba
na to zwykle bardzo dużo czasu. Naprawienie szkód spowodowanych czyjąś
jedną prowizorką popełnioną i zlekceważoną dawno temu, trwa długo i jest
bardzo kosztowne.
A co powiedzieć o sytuacji, w której
ukrytych i zapomnianych prowizorek jest więcej niż jedna? I gdy wreszcie
usunie się skutki tej jednej, wykrytej z powodu awarii prowizorki,
niczym w marnym thrillerze, w głębi rzeczywistości czai się już
następna...
Zachwycamy się technicznymi i cywilizacyjnymi
osiągnięciami, które nas otaczają. Nie myślimy o tym, ile tam
tymczasowych, byle jakich rozwiązań. Budujemy na nich ogromny gmach.
Skomplikowaną maszynerię. Rozbudowaną strukturę. Budujemy pewność jutra.
Na wczorajszych i przedwczorajszych prowizorkach. stukam.pl
niedziela, 20 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz