środa, 14 kwietnia 2010

Ale po to

Gdy zdarzy się nieszczęście, konieczna jest dokładna analiza tego, co się stało. Przeprowadza się śledztwo, bada wszystko po kolei, szczegół po szczególe. Trzeba ustalić przyczynę.

Problemem okazuje się często motywacja tych działań. Wydaje się oczywiste, że robi się to z myślą o przyszłości. Aby zapobiec następnym tego typu nieszczęściom. Aby uchronić od bólu i cierpienia kolejnych ludzi. Aby poprawić bezpieczeństwo, lepiej chronić życie i zdrowie.

Ale nie zawsze tak wygląda główna motywacja analiz i dochodzeń. Niejednokrotnie jest tak, że chodzi przede wszystkim o znalezienie winnego. O wskazanie go i potępienie.

Dla wielu ludzi tropienie zła na tym świecie, zwłaszcza zła popełnianego przez innych, okazuje się sensem życia. Skupiają się na walce ze złem. W tej walce czasami nie cofają się przed niczym. Uznają, ze wszelkie chwyty są dozwolone. Że cel uświęca środki. Że w walce ze złem można poświęcić wszelkie inne wartości. Łącznie z ludzkim życiem.

"Ty nie walcz ze złem. Ty pomnażaj dobro" - mówił mi w czasach seminaryjnych stary, doświadczony ksiądz, który wiele w życiu przeszedł. "Ale zło atakuje. Jest wszędzie!" - słyszał ode mnie w odpowiedzi. "Zło dobrem zwyciężaj" - ten fragment listu do Rzymian powtarzał ks. Jerzy Popiełuszko.

"Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" - tłumaczył Jezus Nikodemowi. Jezus nie przyszedł wytykać ludziom ich grzeszności. Przyszedł im przypomnieć, że z natury są dobrzy. Nie zarzuca im, że siedzą w ciemnościach, lecz przynosi światło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz